Ja się dziwię! Codziennie! Kiedyś mówiłam, że jestem tolerancyjna. Nie jestem. Mam swoje zdanie. Mam swój pogląd na chamów z okolicy. Lubię ich dokładnie tak jak Eric Theodore Cartman lubi hipisów ;) Swoją drogą, dobra kreskówka! ;)
Z pewnością siebie, hucpą i niemalże brawurą rozsiewam wokół zdawkowe słowa, aby zobaczyć co będzie działo się później. Jakie historie powstaną pod moim adresem? Czy zaśmieje się ten i ów? Czy spojrzy podejrzliwie? Ach, ta adrenalina! Jeśli ktoś pomyślał, że to właśnie o adrenalinę chodzi, to niech dalej nie czyta ;) Niech też nie komentuje, bo nie mam ochoty użerać się z tępakami. Podyskutować mogę z kimś kto wyczuł aluzję do podróbek przyjaciół, falsyfikatów sąsiedzkich typów, roszczeniowych członków bliższej czy dalszej rodziny. Podyskutować mogę również z kimś, kto czuje smród i przekręcone historie jak nazwy i zawartości pachnideł na targowiskach. Tanie i pozostawiające na długo ślad chemicznej zawartości w postaci ran po wypryskach na skórze tudzież w głowie czy sercu.
Ileż to takie kanalie mogą krwi napsuć!
Dalej rzucam słowa. Głośno i wyraźnie. Z rozmysłem gdzie mają pofrunąć. I z uśmiechem na ustach rozsiewam blask szczęścia i zapach sukcesu. I tylko nieliczni wiedzą, że wszystko zawdzięczam swojej ciężkiej pracy i zdobywaniu wiedzy oraz nieocenionych kontaktów. Pozostali snują domysły. Już teraz. Co to za ciężka praca? Skąd ta wiedza? A jakie to kontakty? ;) I nie mają pojęcia na jakie kwoty można zarzynać karty kredytowe ;)
Kiedyś próbowałam walczyć z tą zawiścią ludzką. Starałam się być miła, grzeczna… Nie ma co! Za plecami! Za plecami, to miejsce gdzie skrywają się wszystkie niestworzone historie o każdym z nas. A my nie powinniśmy ich tolerować. Ale też nie tłumaczyć. Robić tylko jeszcze więcej tych wspaniałych rzeczy, aż tamci popękają z zazdrości albo dojrzeją do zajęcia się sobą i swoimi sprawami.
Po co to robię? Żeby pośmiać się z siebie. Pośmiać się z ułomnej wyobraźni ciemnych, nie potrafiących samodzielnie myśleć karykatur człowieka. I po co to robię?! Po to, żeby wiedzieć komu mogę pomóc nieść siatkę z zakupami, popchać czyjś wózek z dzieckiem, napić się wódki czy dać dach nad głową i karimatę jak go żona z domu wykopie. Tym pozostałym nie podstawiam nogi, chociaż oni z chęcią wyciągnęli by swoje diabelskie racice. Wystarczy, że pot im po dupie kapie i skwaszone ryjki nie są zdolne do uśmiechu. Za to ja się uśmiecham. Szeroko i szczerze. A jak mam ochotę to mówię za Cartmanem, chociaż nie jest dla mnie wzorem ten rozpieszczony bachor, to zdanie ulubione: Pieprzę was, idę do domu! :D
Zdjęcie sprzed tygodnia. By Ela Rogalska ;)
TO SMAKUJ MNIE DOBRZE :)
OdpowiedzUsuńTO SMAKUJ MNIE DOBRZE :)
OdpowiedzUsuńhej :) Twój blog został nominowany do liebster blog award. Jeśli jeszcze nie brałaś udziału w zabawie to zapraszam do zapoznania się ze szczegółami tu
OdpowiedzUsuńhttp://matka-prawie-wariatka.blog.onet.pl/2015/01/30/887/
Zaskoczyłaś mnie ;) Mam nadzieję, że sprostałam zadaniu ;) buźka :*
OdpowiedzUsuń