Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

wtorek, 9 sierpnia 2016

Pozostanę jak dziecko. Podniosę się po każdym upadku. Pobiegnę dalej, aby odkrywać nieznane... ;)

"Dzieci mają wręcz cudowną moc, aby zmieniać się we wszystko, w co tylko zapragną."
Jean Cocteau


Nigdy nie byłam bardziej poważna.
Od październikowej soboty, ubiegłego roku, wydarzyło się wiele zaskakujących zwrotów biegu mojej egzystencji. Niektóre były dramatyczne, inne zabawne, a jeszcze inne skłaniały do postawienia się przed rozjuszonym bykiem i wzięcia go za rogi. Bykowi w tej walce należało ukręcić kark, ale moja litościwa natura - choć dobrze wiem, że litość jest zbrodnią – kazała mi negocjować i zostawić biednego byka przy życiu. Pełna satysfakcji, ze swojej mądrości (czytaj: naiwności) szłam sobie beztrosko do celu, uważając, że problem został rozwiązany, gdy byk zaatakował ponownie…

Znowu musiałam dorosnąć.

Dorosłość nie jest tym, do czego dążę. Moim celem jest pozostanie dzieckiem do 2079 roku… ;) Później pomyślę co dalej. Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał podobny cel, a już z pewnością nie na dłużej niż dziesięć lat… Wiecie, te dorosłe plany pięcioletnie, które po upływie pierwszych pięciu lat, wydłuża się o kolejną piątkę.

Dorosłość jest pułapką, której nie spodziewałam się znowu spotkać. Ale wystarczyła chwila nieuwagi, a ona złapała mnie w swoje szpony. Bo jest drapieżnym ptaszyskiem. Potrafi zeżreć więcej niż tylko wątrobę. Najedzona mięsem naiwności i litości, będzie grzebać dalej w rozprutym ciele. Pazurami wywlecze wszystkie wnętrzności. Dziobem będzie drażnić aortę, aż do ostatniego ruchu serca. Dorosłość znęca się nad każdym. Maltretuje. Poniewiera. Szydzi. Dorosłość zabija długo. Ale skutecznie.

Dzisiaj wyrywam się jej. Wyjąc z bólu. Jeszcze nie jest to ból fizyczny, ale ten, który boli najbardziej. Ten ból, który powoduje ciche łkanie i wypadanie włosów. Ten ból, który zakończenia wszystkich nerwów pod skórą, stymuluje do bezustannego ruchu. Swędzi. Piecze. A pod paznokciami zasycha bezgłośnie jego zakładnik, krew.

Potem będzie już tylko ból ciała. Włosy odrosną i paznokcie znowu pomaluję na czerwono. Usiądę na huśtawce z butelką wódki i zaśpiewam, że wszystko gnije. Zgarnie mnie dzielnicowy i będę twierdzić, że nie zasłużyłam na mandat. A kiedy mnie wysłucha, to pokiwa z politowaniem głową i da pouczenie. Nawiążemy nić porozumienia, bo w męskiej głowie wciąż bawi się dziecko. Dlatego lubię otaczać się płcią przeciwną. Dlatego mój syn mówi, że jego mama jest kosmitką, a nasze rozmowy, mimo ziemskich kłótni, są zawsze maratonem wśród gwiazd. Światłem wskazują drogę.

Będzie już późna jesień. Przytulę się do mojego wymarzonego psa, chociaż jeszcze rok temu, chciałam mieć drugie dziecko. I znowu będę szczęściarą, co wrzucona na głęboką wodę, z cegłami zamiast butów, wypływa z czternastokaratową rybą w zębach i smaży ją na kolację. Moje trzy życzenia ją przerastają, więc ja spełniam jej jedno. Skoro chce być pożyteczna, to napełni nasze brzuchy, abyśmy w pełni sił, mogli znowu bawić się nocą na placu zabaw.

Pragnienia w ludzkich umysłach, które pielęgnują w sobie dziecko, nie kapitulują przed nieznanym jutrem. Jutro jest plasteliną w dziecięcych rękach. Co z niej powstanie? Zależy od wyobraźni. Jutro jest wyzwaniem… A dnia dzisiejszego jeszcze nie skończyłam lepić. Na swój sposób… :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz