Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

sobota, 31 stycznia 2015

Liebster Blog Award - taki łańcuszek, to ja rozumiem!!! :)

    Świetnie! Bardzo, naprawdę bardzo Ci dziękuję kochana Adusiu - matko wariatko, że pomyślałaś i o moim blogu ;) Dostałam pierwszą rekomendację. Ba! Referencje! I to jakie! Kopiuję zasady tej nominacji, bo język techniczny potrafię zastosować tylko w sprzedaży dóbr typu odkurzacz czy garnek zeptera. I to jeszcze w okrojonej liczbie do max pięciu. Reszta to lanie wody w stylu: jestem zajebista, przecież wiem, że musisz to mieć! ;)
A zatem zasady nominacji poniżej:
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwości rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”. 
Bez owijania. Odpowiadam na pytania od Ady :) 

    1.  Od jak dawna prowadzisz bloga?

Ale tego tu? Czy tego tam? No dobrze, od lat. Początki były tylko poetyckie. Na Interii. Chyba 2006, może 2007. Zbyt wiele jednak zaczęło mnie wiązać ze  światem za oceanem. Nie, nie byłam. Jednak utrzymuję dość zażyłe kontakty mailowe czy via skype. Ktoś mnie mocno zmobilizował do przejścia. To dało mi nowe pomysły. I jest. Jak widać.

    2.   Co byś zmienił/zmieniła w swoim blogu?

Właściwie jeszcze nie ma co zmieniać. Widzę pewne niedociągnięcia u siebie kiedy przeglądam strony bardziej doświadczonych blogerów, jednak po co wszystko ma być takie samo?  Może brakuje trochę jakiegoś poukładania… hmmm chociaż…  jak wiadomo, chaos jest lepiej zorganizowany.

    3. Twoje największe marzenie?

Baaaardzo trudne pytanie Aduśka! Marzeń mam wiele. Większych i mniejszych… Chciałabym, żeby te mniejsze spełniały się każdego dnia, bo wtedy dni szczęśliwe od rana do wieczora. Zwykłe takie uśmiechy i serdeczności. Te większe… chyba potrafię bez nich żyć, ale gdyby mogły się spełnić, to byłoby cudownie. Wiesz, jest takie jedno marzenie, które spędza mi sen z powiek… Każdej tej samotnej nocy od tylu już lat… Żeby w końcu ktoś chciał mnie tak zwyczajnie przytulać. Codziennie.  Popłakałam się heh wrażliwa jestem :*

    4.  Co robisz jutro?

Jutro to jest ten dzień kiedy muszę zrobić wszystko to, czego nie zrobiłam przez miniony tydzień! Taki najbardziej zapracowany dzień życia. On zawsze jest właśnie jutro ;) A tak na serio, to mam ochotę iść do ludzi. Kasia gdzieś mnie tam ciągnie. I dobrze. Za dużo stresu ostatnio. Napiję się łychy i trochę się zapomnę zapewne ;)

    5.  Ulubiony przedmiot?

Przedmiot? Ale o co chodzi? Bo ja mam teraz egzaminy na uczelni! I przedmioty kojarzą mi się z matematyką, statystyką brrr  No to jeśli o to chodzi, to ulubionego nie mam podczas sesji ;)
A jeśli o inną materię chodzi, to z przedmiotów ulubionych lubię szpilki i pończochy :P Ach! I bransoletki! Koniecznie złote! Dwukolorowe! Taki fetysz :P

    6.  Lubisz jeść kiełbasę z grilla?

Kiełbasa z grilla najchętniej w Modzerowie! Z Anką i Emilem! Z Emilem jeszcze popijamy kiełbasę wściekłymi ;) Taka mieszanka, że ho ;) Rano i tak Emil idzie na ryby. Nie wiem jak on to robi. Ja śpię.

    7.  Ulubiony make up (kolory)?

No to pytanie zupełnie nie dla mnie. Maluje się jak umiem. Bez żadnych przygotowań kosmetologicznych. Nakładam co mi się akurat podoba. Lubię przydymione oko. I paznokcie w jedynym słusznym kolorze. Czerwonym.

   8.  Pizza vs zapiekanka ?

Pizza! Prawdziwa! Włoska! Cienkie ciasto! Bez żadnych sosów brrrr

   9. Wolisz psy czy koty?

Rozumiem, że to już nie o jedzeniu heh Lubię zwierzęta. Kota posiadam, bo prosty w obsłudze. Ktoś by pomyślał, że bezobsługowy, ale jednak mój kot lubi czuć moją obecność. Łazi za mną wszędzie.  Jeśli zamykam przed nim drzwi, to pruje się i próbuje te drzwi otworzyć. Taki przytulak. Pies będzie jak ogrodzę w końcu podwórko i może kiedyś będę miała więcej czasu… Czyli po sześćdziesiątce.

10.   Jakie blogi odwiedzasz najczęściej?

Różne. Ciężko określić, bo jeśli ktoś ciekawie pisze, to i blog o konstrukcjach stalowych może mnie zainteresować. Lubię czytać o podróżach. O spostrzeżeniach na temat świata wokół. O życiu. A życie, to wszystko w czym żyjemy, jak to robimy i w jakim celu…

11.   Co byś poradził/poradziła początkującym piszącym blogi?

Czytać, pisać, czytać, pisać… i tak w kółko. Nie czekać wieczora, aż będzie czas! Notować w ciągu dnia cokolwiek. Choćby jedno słowo, które zainspiruje. Nie bać się wyrażać własnego zdania. Najwyżej nie będą czytać. Trudno. Nie jesteś dla wszystkich. Miej wyselekcjonowanych odbiorców.  Bądź unikatowy. Bądź dla koneserów ;)


A teraz moje pytania. Do tych wszystkich autorów blogów, które zwracają moją uwagę. Na które trafiłam przez kogoś lub przypadkiem. Mam nadzieję, że trochę lepiej Was poznam ;)

 1.       Czy uważasz, że Twoje życie jest ciekawe?
 2.       Twój wiek jest dla Ciebie problemem?
 3.       Seks na łóżku czy na biurku?
 4.       Czy jeśli coś tworzysz, od razu chcesz żeby stało się to dziełem sztuki? 
 5.       Zawsze prawda, nawet gdy boli, czy lepiej skłamać, żeby zobaczyć czyjś uśmiech?
 6.       Kolacja w restauracji czy spacer z kubkiem kawy po parku późnym wieczorem?
 7.       Za czy przed obiektywem?
 8.       Co jest dla ciebie źródłem siły wewnętrznej kiedy wszystko inne zawodzi? 
 9.       Hotel spa czy kemping?
10.      Film bądź reżyser, którego filmy możesz oglądać częściej niż inne?
11.      Czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca?

Głowy otwarte? To piszcie! Każdy po swojemu ;) Będę czytała z zainteresowaniem. Pewnie i z zachwytem :)

Poniżej nominowane przeze mnie blogi :)














Foto wykonane 21.01.2015. przez Ela Rogalska :)

wtorek, 27 stycznia 2015

Niestworzone historie o mnie i o Tobie... Fuck you bejbe :P

      Wykonuję wolny zawód i w związku z tym mam dość luzackie i zdystansowane podejście do życia. Nie jestem skrępowana urlopami i chodzeniem do pracy „od do”. Lubię pisać, czytać, majsterkować, robić zdjęcia, a najchętniej stać po drugiej stronie obiektywu. Z racji tychże, zawistni patrzą na mnie spode łba. Chytrze. Mierzi ich mocno, że czasem śpię do południa albo właśnie w południe dopiero kładę się spać po zarwanej nocy. Z powodów wielu te zarwane noce mogą występować. Noce są zazwyczaj twórcze. Bardziej niż dni. Przynajmniej ja tak mam. Ale zawistni nie wiedzą o tym. Myślą swoimi kategoriami, że jak noc to impreza. Jak noc to wódka. Jak noc to seks. Jak noc to rozpusta. A oni żyją przy ziemi. Z uchem przy ziemi. Lepiej wtedy słyszą kroki ludzi, którym można obrobić dupę. Ile ja się o sobie nasłuchałam! Ile dowiedziałam! Przechodzi ludzkie pojęcie. Gdzie tam ludzkie! Przechodzi i pojęcie kosmickie! Kosmici z pewnością się dziwią ile szyderczych, chytrych, zawistnych i chamskich masek może mieć ludzka gęba!

Ja się dziwię! Codziennie! Kiedyś mówiłam, że jestem tolerancyjna. Nie jestem. Mam swoje zdanie. Mam swój pogląd na chamów z okolicy. Lubię ich dokładnie tak jak Eric Theodore Cartman lubi hipisów ;) Swoją drogą, dobra kreskówka! ;)

Z pewnością siebie, hucpą i niemalże brawurą rozsiewam wokół zdawkowe słowa, aby zobaczyć co będzie działo się później. Jakie historie powstaną pod moim adresem? Czy zaśmieje się ten i ów? Czy spojrzy podejrzliwie? Ach, ta adrenalina! Jeśli ktoś pomyślał, że to właśnie o adrenalinę chodzi, to niech dalej nie czyta ;) Niech też nie komentuje, bo nie mam ochoty użerać się z tępakami. Podyskutować mogę z kimś kto wyczuł aluzję do podróbek przyjaciół, falsyfikatów sąsiedzkich typów, roszczeniowych członków bliższej czy dalszej rodziny. Podyskutować mogę również z kimś, kto czuje smród i przekręcone historie jak nazwy i zawartości pachnideł na targowiskach. Tanie i pozostawiające na długo ślad chemicznej zawartości w postaci ran po wypryskach na skórze tudzież w głowie czy sercu.

Ileż to takie kanalie mogą krwi napsuć!

Dalej rzucam słowa. Głośno i wyraźnie. Z rozmysłem gdzie mają pofrunąć. I z uśmiechem na ustach rozsiewam blask szczęścia i zapach sukcesu. I tylko nieliczni wiedzą, że wszystko zawdzięczam swojej ciężkiej pracy i zdobywaniu wiedzy oraz nieocenionych kontaktów. Pozostali snują domysły. Już teraz. Co to za ciężka praca? Skąd ta wiedza? A jakie to kontakty? ;) I nie mają pojęcia na jakie kwoty można zarzynać karty kredytowe ;)

Kiedyś próbowałam walczyć z tą zawiścią ludzką. Starałam się być miła, grzeczna… Nie ma co! Za plecami! Za plecami, to miejsce gdzie skrywają się wszystkie niestworzone historie o każdym z nas. A my nie powinniśmy ich tolerować. Ale też nie tłumaczyć. Robić tylko jeszcze więcej tych wspaniałych rzeczy, aż tamci popękają z zazdrości albo dojrzeją do zajęcia się sobą i swoimi sprawami.


Po co to robię? Żeby pośmiać się z siebie. Pośmiać się z ułomnej wyobraźni ciemnych, nie potrafiących samodzielnie myśleć karykatur człowieka. I po co to robię?! Po to, żeby wiedzieć komu mogę pomóc nieść siatkę z zakupami, popchać czyjś wózek z dzieckiem, napić się wódki czy dać dach nad głową i karimatę jak go żona z domu wykopie. Tym pozostałym nie podstawiam nogi, chociaż oni z chęcią wyciągnęli by swoje diabelskie racice. Wystarczy, że pot im po dupie kapie i skwaszone ryjki nie są zdolne do uśmiechu. Za to ja się uśmiecham. Szeroko i szczerze. A jak mam ochotę to mówię za Cartmanem, chociaż nie jest dla mnie wzorem ten rozpieszczony bachor, to zdanie ulubione: Pieprzę was, idę do domu! :D




Zdjęcie sprzed tygodnia. By Ela Rogalska ;)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Znowu ten seks!

zbiegiem okoliczności
czy brakiem towarzystwa
lądujemy w tym samym miejscu
i czasie

podniecenie
góruje nad strachem
wstydem
by za chwilę
pozbyć się
wszelkich zahamowań

ruszamy
w rytm oddechów
mokrych języków
wijących się
po zakamarkach
spoconych ciał
krzyczymy
zwierzęcym pożądaniem
by wybuchnąć w końcu
jak Etna
słodką lawą
i patrząc w noc
tlić żar
wspólnego papierosa

z wahaniem
zapinasz spodnie
spoglądasz
zatrzymujesz palce
bo zauważasz
jak mętnym wzrokiem
kuszącym uśmiechem
bezczelnie
proszę o jeszcze

01.05.2012

Autor zdjęcia powyżej: Paweł Adamczyk. 

 Ech! I tylko wzdycham wciąż marząc o tym "KIMŚ WYJĄTKOWYM" ;)
... i mimo wszystko, było fajnie ;) Ktoś się czerwieni?? :P


piątek, 23 stycznia 2015

Wstęp do latania - fragment hodowlany ;)

Tym razem krótki fragment o hodowli bydła. Rogatego. I dociekliwych jego hodowcach ;) Przyjemnej lektury ;)

"- Tylko krowa nie zmienia zdania! - krzyknął gdy zabrakło mu argumentów do przekonania jej o tym, żeby jeszcze nie podejmowała decyzji. A sprawa była istotna. Dla niego. Próbował za wszelką cenę nie dopuścić, aby zrezygnowała ze współpracy w jego spółce. Zdobywała informacje szybciej niż KGB, miała zawsze kilka rozwiązań w sytuacjach kryzysowych, chociaż nie wiedziała o nich wcześniej. A może wiedziała. Nie miał pojęcia jak to robiła.
Podobno był najlepszy w swojej dziedzinie. Wyszkolony. A jednak jego dziedzina nie miała przed nią tajemnic. On działał zgodnie z planem. Ona nie. On wiedział dużo. Ona więcej. Może to właśnie ten przypadek, że gdy wszyscy wiedzą, że się nie da, pojawia się ktoś kto nie wie, że się nie da i on to właśnie robi!
Zależało mu, żeby została przy nim, żeby go wspierała. Jednak widział, że jej miłość do niego jest w zaawansowanym stadium, natomiast on ciągle zastanawiał się nad ich związkiem. Bał się trochę. Bał się nie o to, że zbyt słabo ją kocha. Bo kochał do szaleństwa. Bał się czegoś zupełnie innego. Bał się, że jeśli będą spotykać się częściej, albo nawet ze sobą zamieszkają, to ona dowie się wszystkiego. Przede wszystkim tego, że często mu nie staje."

Toksyczne związki

Byłeś dla mnie
tylko papierosem
szarym dymem
w ciemnym pokoju
kłębiłeś się
w moich myślach

Stałeś się nałogiem
tlącym się żarem
w ognistej pościeli...

Toksyczny związek
jest dobry
- mówili -
na chwilę
dla przygody...

Wyczyściłam popielniczki
z szarego popiołu
wywietrzyłam pokój

A w sobotę...
znów
poprosiłam o ogień

17/12/1998

 Jest to jeden z trzech wierszy wydany w drugim tomie antologii współczesnej polskiej poezji miłosnej "Dojrzewanie w miłości" przez MiGG, Radom, czerwiec 2000 :)


foto powyżej wykonał Paweł Adamczyk :) Dawno temu w trawie ;)

środa, 21 stycznia 2015

Wstęp do latania - fragment wojskowy ;)

Gdyby był rymowany, to może na festiwal piosenki w Kołobrzegu? Piosenki żołnierskiej! A jakże! Chociaż teraz to się nazywa Arsenał! Artystyczny :P Miłej lektury :) 

"- Dzwoniłaś? - pytała zniecierpliwiona brakiem wiadomości od przyjaciółki, Ketra. Od kilku dni powtarzała jej, żeby w końcu odrzuciła swój królewski honor na bok, bo tamta cierpliwa jak żadna, normalna kobieta, po prostu czekała. - Ja bym tak nie mogła! Korona Ci z głowy przecież nie spadnie! - radziła Ketra.
- Spadła - odpowiedziała po chwili smutnym głosem przyjaciółka - Dzwoniłam. Przedwczoraj rano. Powiedział, że jest w miejscu, gdzie nie ma zasięgu i nie da się rozmawiać i że zadzwoni później. Do tej pory cisza.
- O Żeż! - wypaliła Ketra - Jak to nie ma zasięgu?! Gdzie w tej chwili nie ma zasięgu?! Chyba, kurwa, tylko w bunkrze!" 
Wstęp do latania/ Agnieszka Błaszczyk 
A gdzie to było? King Size w Rogowie :) Lipiec 2012 :) Od lewej: Aga, Kasia i Kasia ;)

wtorek, 20 stycznia 2015

Detektywi...

Żółte oczy zazdrości
nie widzą prawdy
chore uczucia
bawią się
grą w domysły

nie pozwalają zasnąć

zainfekowana wyobraźnia
maluje
szaleńcze obrazy

grzechy młodości
zapomniane przed laty
jako przestępstwa
ukazują się ponownie
w podejrzliwych oczach
wiernych
chorych uczniów
Sherlock'a Holmes'a

21/09/1998


Bo zazdrość jest szczekaniem psa, które wabi złodziei... ;) Karl Kraus


Zdjęcie powyżej wykonała Ela Rogalska :*


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Emocjonalny miszung potrzeby fizjologicznej - seks zaczyna się w głowie ;)

     Macie tak? Jakieś wydarzenie,  które pochłonęło wiele emocji, a od którego nie mogliście się uwolnić, nagle pozostaje z tyłu? Uczucia, które zostały w coś włożone znikają. Nie, nie znikają. Istnieją, ale chcemy o nich zapomnieć i… No właśnie. Robimy sobie na przekór. Sobie! Swoim własnym przekonaniom.  Stajemy się na chwilę kimś innym. A może wcale nie? Może właśnie wtedy pokazujemy swoją prawdziwą naturę? Czy ktoś wie jak to jest naprawdę? Kiedy jesteśmy tymi prawdziwymi? A może właśnie zawsze jesteśmy sobą?  Mamy różne twarze? Nie maski, bo maski są sztuczne. Za każdym razem pokazujemy swoją prawdziwą twarz, ale za każdym razem inną. I tylko sytuacje i poglądy w danym wymiarze czasowym i z danymi ludźmi lub ich brakiem, akurat pchają nas w tą czy inną stronę tworzenia nowej, niepowtarzalnej rzeczywistości? Może w gruncie wszyscy jesteśmy źli, tylko niektórzy z nas stoją po tej drugiej stronie?

Tak wiele mówi się o tym, że mężczyznom to tylko seks w głowie. A co z kobietami?  Kobiety też myślą o seksie. Mówi się też o tym, że facet może sobie przelecieć kobietę,  ale że ona się dała, to już źle o niej świadczy.  A tak naprawdę seks jest potrzebą fizjologiczną i każdy powinien mieć dostęp do źródła zaspokojenia tejże potrzeby. Tak jak sen czy sikanie. Dostęp do łóżka i toalety. Spróbujcie nie spać albo nie sikać. Można. Ale co się dzieje w naszym organizmie? Istne szaleństwo! Choroba! I tak samo jest z brakiem seksu. Po pewnym czasie występuje choroba psychiczna. Dobre wytłumaczenie na wypadek wypadków właśnie :P I co z tego, że masz dobry wibrator? Ile można?!

I tu zaczyna się problem. Miłość. Wiele osób twierdzi, że jeśli kogoś nie kocha, to nie pójdzie z nim do łóżka. Do czasu. Aż potrzeba stanie się silniejsza. Jeśli bardzo czegoś chcemy,  wymyślamy sobie na temat tego różne historie. Najczęściej przed snem. Jeśli ktoś nas nie interesował wczoraj, ale wiemy, że my go interesujemy ciągle, to po jakimś czasie nasz mózg dopuszcza chemiczną zmianę na zaakceptowanie  tej osoby w naszym życiu. Nie chodzi o to, że „z braku laku i kit dobry”, a o to że pewne obszary mózgu zostają otwarte podczas największego pragnienia i wtedy jesteśmy w stanie dostrzec dzisiaj coś, czego nigdy nie dostrzeglibyśmy wczoraj.  Czasem szybciej działa alkohol. Zganiamy wtedy na niego część lub całą winę. Niesłusznie. Bez tego zrobilibyśmy to samo, tylko chwilę później.

Nie ma co się blokować! Zaprzeczać! Zapierać nogami! Nie ma co, uwierzcie mi.  Po co doprowadzać się do choroby? Czy to mężczyzna czy kobieta. Oczywiście, łatwiej jest, kiedy jesteśmy w stałym związku, jednak nie każdy jest tak uprzywilejowany. I nie ma co dyskryminować osób bez pary.  Można tylko pomóc w zaspokajaniu potrzeb ;)

Człowiek jest w stanie wytrzymać bez seksu długo. Gadżety pomagają nie zwariować od razu. Jednak po jakimś czasie dochodzi się do wniosku, w zależności od temperamentu osoby, że albo idę na żywioł, albo zupełnie odwrotnie, wibrator pokrywa gęsty kurz, a cipkę czy jądra pokrywa gęsty zarost. Nie mylić z brodą drwala! ;) Drwal do tego nie dopuści. Prędzej czy później oprócz drzewa, zerżnie i babę, a wszystko jedną siekierą! ;)

Jak to mawiała pewna Gocha, nie hetero, że "palce i gadżety są fajne, ale nie ma to jak prawdziwy fiut." Gocha  mnie nie zabije chyba, że ją cytuję, ale tak bardzo mi ten tekst utkwił w pamięci, że już zrobiłam z niego anegdotę w stylu: „ Rok chyba 2006. Siedzimy kulturalnie na kolacji u Zielińskich (…)” :D

Stoję po tej stronie, gdzie mam przyjemność. Pewne wydarzenia zmieniły mnie bardzo. Inne spowodowały, że część mnie nie powinna zmienić się nigdy. Założenie niekoniecznie prawdziwe, ale oczekiwane na dzień z dzisiejszą datą. Najważniejsze, żeby pliki doświadczeń były motywem do wyciągania pozytywnych wniosków dla siebie, a nie powodowały wrzucania wszystkich do jednego worka. To mi się udaje. Łamię stereotypy. Miniony tydzień jest tego potwierdzeniem ;)

Nie wiem ile tam orgazmów macie w ciągu tygodnia, ale warto mieć chociaż jeden. Z kobietą? Z mężczyzną? Z obojgiem? Jak tam lubisz, czytelniku :*

Zdjęcie powyżej: rozmarzona ja z 18-go stycznia 2015, wieczorem ;)

czwartek, 15 stycznia 2015

Wstęp do latania - fragment tytoniowy :P

Tym razem fragment pływacki. Albo inaczej. Porywające zwierzenia na temat zysków koncernów tytoniowych ;) Ogień w wodzie ;)
"Przepłynął już tyle, że jego mięśnie zdawały się odmawiać posłuszeństwa, jednak wciąż jego mózg bronił się przed śmiercią w słodkich wodach jeziora i kazał za wszelką cenę dopłynąć do brzegu. 
- Do jakiego, kurwa, brzegu?! - krzyczały myśli w jego głowie, miał wrażenie, że płynie już ponad godzinę, a do brzegu nie zbliżył się o centymetr. Nic nie widział. Nie tylko z  powodu, że była czarna noc, ale również z rozpaczy.  Zaciskał powieki i marzył, że kiedy otworzy oczy, to wszystko okaże się tylko sennym koszmarem. Tak się nie stało. Walczył zajadle ze stawiającą opór wodą jeszcze przez chwilę, aż poczuł ocierające się o jego ciało przybrzeżne zarośla. Teraz nie mógł się poddać. 
Ostatkiem sił wyczołgał się na brzeg i przytulił policzek do kłującej trawy. Zasnął ze zmęczenia jak po czterech godzinach ostrego seksu. Gdyby palił, to nie miałby nawet siły podpalić papierosa. 
Po dobrym seksie nawet sąsiedzi wychodzą na papierosa. Jego sąsiedzi palili za niego. O różnych porach dnia i nocy. Nigdy nie miał jej dość. Inna rzecz, że bywała u niego zbyt rzadko. Ale kiedy decydowała się odpowiedzieć na zaproszenie, to sąsiedzi nie schodzili z podwórka przed kamienicą. Nie było dla nich ważne czy pada deszcz, śnieg czy też żar leje się z nieba. Siedzieli i palili. Po każdym jej orgazmie. 
Palili dużo. Więcej niż zwykle. W dupie miał ich zdrowie."
Agnieszka Błaszczyk/Wstęp do latania


Nie mów nikomu ;)                                         

 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nie daję na tacę, daję Owsiakowi! Rozdział drugi. Ostatni. ;)

   Nic dodać, nic ująć! Dopełnienie poprzedniego wpisu... Myślę, że nie wymaga komentarza. Jednak jeśli ktoś ma ochotę na polemikę, to chętnie podejmę wyzwanie ;)


Grafika powyżej pochodzi ze strony autora na fejsbuku. Można subskrybować ;)



Nie daję na tacę, daję Owsiakowi!

        Bo jak inaczej mam pomóc? Poza tym, nie daję jemu. Wspomagam jego akcję.

 Codziennie ktoś woła o pomoc. Ja też wołam. Jakaś znieczulica. Nikt nie widzi, albo pierdoli trzy po trzy coś w stylu,  że dasz radę, kto jak nie ty, są osoby które się tym zajmują, to kogoś znajdziesz  i takie bla bla bla. A weź się jeden z drugim do roboty, bo mi już kręgosłup czasem pęka! Ręka czy dupa ci nie uschnie. Ale nie. Trzeba się jakoś wywinąć. Ponarzekać może.  Najlepiej sezonowo! Na początku roku jest czas narzekania na Owsiaka.
Przepychanka między trzema katolickimi królami, co wyjęli podobno z kieszeni jakieś drobne, każdy w swojej walucie, i beztrosko obdarowali nimi przypadkowo narodzone ubogie dziecię.  Owsiak zrobił im konkurencję. I może, te 23 lata temu nie było jeszcze tak drastycznie, ale teraz!! Doszukać się, dogrzebać, wygrzebać! Jak kura! Wydrapać! Najlepiej oczy Owsiakowi! I jego pomagierom. Zdeptać mu okulary, najlepiej gdzieś pod krzyżem. Tudzież kapliczką.
A przecież chłop ma siłę wyjść z cienia smutnych ludzi. Ludzi, co załamują ręce. Ma siłę dawać uśmiech. Dzieciom, rodzicom, dziadkom. Podaje rękę tam, gdzie rządy i ich systemowe macki w postaci przeróżnych instytucji państwowych, bądź na ich garnuszku, raczej odcinają tlen lub w akcie desperacji chwytają się wymyślonych sytuacji prowadzących już tylko do kamiennych nagrobków… To nie wymysły.  To rzeczywistość. Zapytajcie rodziców chorych dzieci…
Ale! Owsiakowi trzeba wytknąć! Że całość nie idzie na dzieci, na cały ten sprzęt. Ale idzie bardzo dużo. Większość! Wyobraźcie sobie, że utrzymanie działalności organizacji non-profit sporo kosztuje! Ktoś chce taką stworzyć zupełnie bez kasy? Życzę szczęścia…Jedna z moich znajomych na fejsbuku też miała dosyć nagonki na Owsiaka. Pod jej wpisem pojawiły się różne komentarze. A że system na zachodzie lepszy…  Ba! Ano lepszy! I teraz zacytuję siebie: 
Do krajów zachodnich nam daleko systemowo. Politycznie. Bliżej do średniowiecznego irracjonalizmu co do dziś za czarną kiecką... W imię czego? Wojny między głupim ludem z ciemnogrodu. 
Niech zniszczą Owsiaka i nad trumnami swoich dzieci kiwając się w obłędzie powtarzają bez zrozumienia wytarte: taka była wola pana!
Ciemnogród zapraszam do siebie, chętnie otworzę te konserwy, gdzie może jeszcze siedzą szczątki mózgów i nadają się do rewitalizacji. Od podstaw to robię. Ktoś chętny? Aaa nie odczytał do końca, bo już za krzyż łapie w połowie by walić komuś w plecy. Jak nożem. 
Toż to Polska właśnie!”


    Tak chciałam płynnie do Caritasu, ale nie wyszło :P
Właściwie do strefy tej szarej chciałam. Bo Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, to podobno szerzenie szarej strefy! Buhahaha! A to tylko jedna niedziela w roku! I wyszło, że nie do szarej a do czarnej ;)
A te pięćdziesiąt dwie niedziele?? Plus święta? Kto spod sutanny wyciąga kasę fiskalną? Ktoś oddaje jeden procent choćby na pobliski szpital, przedszkole, szkołę? Może pomaga starszym, schorowanym? Aaaa tak, przyjeżdża z ostatnim namaszczeniem  oliwą extra virgin i jeszcze co łaska… Kieszenie w sutannach i habitach głębokie! Oj, głębokie! I nie zarzucajcie, że się nie znam. Zakonne habity mam opanowane do perfekcji od urodzenia. Nie powiem co wiem i co widziałam, ale powiem, że to obłuda. Powiem też, że to najlepiej prosperująca korporacja na świecie. Pod względem ekonomicznym robi wrażenie. Ale nie o tym dzisiaj.
Wracając do Jurka Owsiaka, wizjonera bezinteresownej pomocy. Pokazuje nadal, że można. Można połączyć ludzi. W jego oczach widać  szczerość, ale też gniew. Gniew na tych, co mu przeszkadzają rzucając kłody pod nogi. Za długo jest w tym biznesie, żeby pozwolić sobie na podcinanie skrzydeł. On też ma swoich doradców. To mądry facet. Dajmy mu trochę porządzić!

                          
      Dzisiaj na finale WOŚP w Aleksandrowie Łódzkim Oddział Zamknięty zainaugurował swój występ utworem „Ich marzenia” zmieniając słowa na „Kiedy światem zacznie rządzić Owsiak…” A i bez tego, myślę, że tekst piosenki jakoś mi tu pięknie pasuje w całej swej okazałości. A zatem posłuchajcie…


   I mimo tej całej nagonki, złych treści w mediach, mimo całego dnia na uczelni, zapakowałam syna do auta i pojechaliśmy na „Światełko do Nieba.” Naprawdę pięknie! Jakaż integracja! Ludzie uśmiechnięci. Mili. Tęcza, Panie i Panowie, tęcza kolorowa jak diabli! Bo tuż obok mnie stali też ci, co złe słowa z ust puszczali jeszcze trzy dni wcześniej. A że ojciec Owsiaka to był w MO! Czy to przestępstwo, że kogoś ojciec jest policjantem, malarzem pokojowym czy jeździ walcem drogowym? A gdyby ktoś wiedział kim jest mój ojciec!! Uuuuu! To dopiero może być afera! Chociaż ja tam się nie znam ani na tym co on robi, ani kto mu w tym pomaga i czy w ogóle.

   Fajerwerki były piękne!  Burmistrz  spisał się  na medal. Jak zwykle. Ma facet jaja. Ale to kolejny zarzut dla Owsiaka był przecież!  Bo politycy się podpinają pod akcję, że on niby im w tym sprzyja… Oj, ludzie! Przecież im więcej ludzi będzie zaangażowanych, tym więcej sprzętu dostaną szpitale. Tym więcej dzieci będzie uratowanych. Tym więcej starszych otrzyma lepszą opiekę… Zawiść i zazdrość przemawia za Wami. A nie można zwyczajnie uśmiechnąć się i powiedzieć „przepraszam”? Zamiast przepychać się łokciami? Owsiak nie chce zostać czwartym królem na szóstego stycznia. On chce otworzyć umysły i serca. Pokazać dobry, spontaniczny uczynek. Nie tylko podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Bądźmy wspaniali dla innych przez cały rok. Dla innych i dla siebie. Pokazujmy naszym dzieciom, że warto pomagać. Warto krzyczeć „SIEMA!!!” pod sceną. Mój syn krzyczał. Ba! Nawet z jakimś starszym Panem podpalali zimne ognie.
     Wiecie co? Jurek Owsiak nie jest owcą. To wiadomo od dawna. Jest lwem, który już dawno przestał przejmować się co o nim mówią. Ale zmierzam do tego, że póki w naszym kraju będą barany, póty ich mózgi będą kebabami… Ale to już może na inne rozważania…
Dziś najważniejsze, żeby WOŚP zebrał choć o złotówkę więcej niż rok temu… Jakieś tam ponad 52 melony…

                    Siema ;)

 Zdjęcia powyżej wykonane osobiście. Wsio trzy ;)

wtorek, 6 stycznia 2015

Wstęp do latania - fragment z życiowego poradnika

Tym razem fragment rodem z poradników. Tutaj mistrzem doradzania był Marcin O. zwany w książce Mauricem ;)  Kasia doradzała jednak wejście do paszczy lwa ;) 

"- Sądzisz, że powinnam tam wejść? - spytała zakłopotana siedzącej obok Katroginy?
- Wystarczy otworzyć drzwi. Korzystaj z szansy. Otwierając je, może w końcu otworzysz siebie? Nie bądź taka samowystarczalna i poważna - zaczęła swój wykład Katrogina. Arg doskonale zdawała sobie sprawę, że koleżanka ma rację. Podobnie twierdził jej przyjaciel, Mauric, któremu powierzała tajemnice swojej egzystencji.
- Jak to jest, Mauric, - pytała go czasem - że przed Tobą nie mam oporów? Mogę mówić wszystko. Robić wszystko. Nie zamykam się przed Tobą ani na chwilę, a przed nimi buduję mury? 
- Bo z nimi powinnaś tylko uprawiać seks! - doradzał i wybuchali śmiechem.
Katrogina nie przestawała zachęcać:
- Bądź przez chwilę głupią blondynką z dowcipów, albo małą dziewczynką, zagubioną w wielkim świecie...
Arg już chciała nacisnąć klamkę. Już była przekonana, że to zrobi, gdy nagle drzwi przed nią otworzyły się same. Wprawdzie otworzył je ktoś od środka, ale to, że otworzyły się same było bardziej metafizyczne. I wszystko zalał oślepiający blask. Jakby nagle odsłonięto czarne story na południowym oknie w samym, letnim zenicie słońca. Wszystko wybuchło! Jednak analityczna Arg zdawała się jeszcze nie zuważać, że zaczęła się żarzyć. W końcu!"
Wstęp do latania/ Agnieszka Błaszczyk

 Zdjęcie powyżej wykonała Ela Rogalska :)

Deszcz

Na straży uczuć
rozsądek
nabyty z upływem lat
doświadczeń
zamyka drzwi
wyrzuca klucz
rdza
niszczy od środka

a na zewnątrz
wciąż sielanka
teatralny uśmiech
wiosna
greckie maski

a nocą
gdy nikt nie patrzy
zmywam resztki
kolorowej twarzy
i białymi
spękanymi ustami
łkam do zimnej poduszki

bo wytrychem
otwieram drzwi
i boli coraz mocniej
ich trzaskanie

z roku na rok
ocieplenie
powodem
większych opadów deszczu...

17/02/2012

Zdjęcie wykonane przez fantastyczną Elę Rogalską w jednej z łódzkich kamienic przy ul. Legionów ;)


sobota, 3 stycznia 2015

Wyqoorwisty miałam rok - krótkie podsumowanie 2014

   Jakby tu zacząć? O tym co się właśnie skończyło chciałam. O całym roku. Takie krótkie podsumowanie. Chociaż… Czy w ogóle jest co sumować? Raczej odejmować. Ale jakoś mnie naszło. Żeby uzewnętrznić swoje myśli. Nie będzie to przyjemne. Bo i rok miniony do przyjemnych nie należał.  Ciągle było pod górkę. Ok., niech będzie, że jak pod górę, to droga na szczyt bla bla bla… Jednak, qoorwa! Znowu?!  Nie, nie! Narzekania nie będzie. 
Jestem trochę jak ta lalka radziecka. Jak Wańka-Wstańka, niewiele rzeczy jest mnie w stanie naprawdę złamać. Wstaję, otrzepuję się, wycieram rozmazane oczy i idę dalej. Pod górę. Kurwa mać! Lubię góry.

Uff! Co za emocje były tego roku minionego! Co za emocje! Takie, że jak głupia dałam się podejść. Kobieta. Puch marny. A zatem emocje rozwiały się, jak ten puch marny za jednym tylko zdaniem tego właśnie sprawcy, że miniony rok był ciężki jak ołowiane kule u nóg więźniów z dalekich epok, co mózgi niektórych tam nie sięgają. „Tylko wiesz, to między nami nic nie znaczy. Nie podchodź do tego emocjonalnie.” Zdanie wypowiedziane po którejś tam nocy wspólnie spędzonej. Wcześniej rozmów przekurwafantastycznych dziesiątki. A wydawać by się mogło! Wydawać! Kochani! Zapamiętajcie raz, qoorwa! Raz na zawsze! Nic, zupełnie nic i nigdy, nie jest takie jak się wydaje.  Powaliło mnie. Wewnętrznie. Zamknęłam się w sobie. A jednak głupota zakochanej kobiety nie zna granic. O! Co to, to nie! 
Brnęłam w najlepsze. Jedno muszę przyznać ogniomistrzowi. Pierwszy dzień minionego roku był seksualnym wniebowzięciem. Do tej pory, na samą myśl, mogę mieć orgazm. Mogę, ale nie chcę.

Zabrnęłam za daleko. Pozwoliłam na traktowanie siebie jak kogoś gorszej kategorii. Pozwoliłam na to! Tak, przyznaję się. Ja! Jakie ja zdania jeszcze słyszałam! Uuuuu cuda wianki! I nic! Rozumiecie to? Jakaś zaćma na oczy! Zasłona dymna! Mózg zabrali mi kosmici do testów chyba wówczas. Na szczęście oddali. Ale kiedy? Za późno. Prawie cały rok minął. Miałam gówniane weekendy, majówki, o wakacjach nie wspomnę. I to za czyją sprawą? Za własną!  Bo to wszystko przełożyło się na inne aspekty życia. Na funkcjonowanie całej machiny. Całej mnie. Raz pomogły antydepresanty. I było cudownie. Jednak  strażak powracał. Jak bumerang. Prosto w łeb. Pusty mój. Mama, tata, Kaśki obie, Jarek, Anka, Wiśnia, Marcin, nawet były mąż  próbowali coś mi do tego zakutego łba włożyć. Ale nie! Gdzie tam! Ja jak błędny rycerz. Błędny i do tego ślepy. Błędny?! Obłąkany! Po omacku. W imię miłości. Teraz tak myślę sobie, że ło matko! Dobrze, że nikomu, oprócz siebie, nie zrobiłam krzywdy tym mieczem.

Przyszedł kres. Wykończona byłam już wszystkim. Kłopoty. Tylko jak tu się odkochać? Nie dało się. Jednak zabłysł jakiś promień nad moją głową. Może to była błyskawica. Nie wiem. Może nawet mną walnęło, ale wedle minionych doświadczeń nie poczułam jakiegoś przejmującego bólu.
Bo wiecie, jestem trochę nieobliczalna w swoich posunięciach, ale w granicach rozsądku. Tyle, że mojego :P

Odwiedziłam starego znajomego. Z duszą na ramieniu. Wcale nie chciałam tam być. Jednak spędziliśmy trzy ciekawe dni. Trochę pod ostrzałem fleszy, ale nie wyszło na dzienne światło, na szczęście. Następnie, ów stary znajomy zobowiązał się spędzić ze mną andrzejkowy weekend. Wszystko w ramach terapii. Olśniło mnie! Dostrzegłam różnice! Może jeszcze nie wszystkie, ale jednak wiele. Znowu poczułam się kobietą! Stuprocentową! Tego mi brakowało!

Właściwie, to ten miniony rok wcale tak źle się nie skończył.  Nie musiałam się prosić, żeby ktokolwiek spędził ze mną Sylwestra, a i tak ten wieczór spędziłam z takim przystojniakiem, że ho! Anka popatrzyła na mnie uważnie: „No taki ideał! Ja nie wiem co on w tobie widzi.” Umarłam ze śmiechu hehehe Nie ma jak szczerość przyjaciółki. To ważne. Taka szczerość, to ze świecą szukać.

Wróciłam do żywych. Znowu chodzę na randki. Może tym razem ktoś zakocha się we mnie, dla odmiany :) Bez obaw. Mścić się nie mam zamiaru na facetach. Kocham facetów. Co ja bym bez nich zrobiła? No nic! :)

Tylko hmmm wiecie jak to jest spotykać się z kimś takim jak ja? Mogę obsmarować na blogu. W książce to już na bank! :P I to ze szczegółami hehe
Ale, ale! Nie bądź tchórzem. Jest ryzyko, jest zabawa! Zadając się ze mną, trzeba liczyć się z konsekwencjami ;)


Happy New Year  4 everyone! 

skoro o górach, to zdjęcie z gór ;) tegoroczne. Skalne Miasto. Czechy.