Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

czwartek, 29 października 2015

O samochodach, dyniach, orłach... Lepiej, żeby nikt nie zrozumiał... :P

     Przestańcie już pierdolić o tych wynikach wyborów. Płaczecie i skaczecie z radości jakbyście byli tymi, których nie wybrali lub dokładnie odwrotnie.
 Weźcie się do pracy. Zacznijcie myśleć albo pakować walizki. Jak kto woli. Nic się nie zmieni, jeśli sami tego nie zmienicie. Bo wszystko można, jeśli tylko się chce. 
Mądry przed telewizorem, to każdy. A idź i kurwa sam rządź. Ale najpierw naobiecuj, żeby wybrali.
To jest sztuka!
Zobacz kto wygrywa nagrody w sporcie, filmie... Ten kto długo i ciężko trenuje, ten kto lepiej gra... Jak odpuścisz, to przegrasz. Zwyczajnie. Żadne czary...
Możesz pieprzyć się zawodowo, ale w domu pewnie już nie będziesz mieć ochoty na igraszki. Dlatego po jakimś czasie zostaniesz sam. Partner czy partnerka też ma potrzeby. Samo przytulanie albo sekstelefon z delegacji raz w miesiącu nie wystarczy...
Polska potrzebuje rozpierduchy, bo jej obywatelom w dupach się poprzewracało. Polska potrzebuje mocnej ręki władzy. Takiej, która ma siłę skręcić układem kierowniczym bez wspomagania, a jednocześnie walnąć w mordę za brak kierunkowskazu...

Wiecie jak naprawia się samochód? Najpierw trzeba dowiedzieć się co dokładnie się popsuło. Potem wymienić. Niech mnie mechanicy nie biją. Podaję uproszczoną wersję.
Ale czasem, żeby coś wymienić, to trzeba rozebrać pół auta. Przypadkiem można coś uszkodzić. Albo znaleźć inne usterki. Wtedy naprawa trwa dłużej i zdecydowanie rośnie jej koszt. Zdarza się, że popsuta pierdoła, może spowodować szereg innych awarii. Może również być wadą fabryczną. A wada fabryczna, to nic innego, jak spieprzenie całego, pięknego fiacika już podczas jego montażu...
 A może już sam konstruktor zawinił? Cholera wie...
Zwalmy wszystko na Piastów. Albo na Chrobrego. Albo lepiej! Zrzućmy winę na braci!
 Źle się podzielili. Lech wziął nie tą część schedy. Czech chciał zbudować fosę nie po swojej stronie. Rus zaorał nie tę granicę. Kuzyn Prus chciał pogodzić braci, ale trafił na pajęczynę wielkiego pająka. Żaden miecz jej nie pokonał. Pająk z krzyżem na odwłoku tak sieć swoją utkał, że Lecha omotał i po dziś dzień trzyma go w kokonie. Lech klęczy i robi mu loda. Z radością. Oczywiście nie przyznaje się do tego otwarcie, bo co powiedzą bracia? 
Czech dogadał się z kim trzeba. Śpi spokojnie. Z kuzynami i Rusem popija samogon od czasu do czasu. 
Rus trzyma wszystkich w garści. Nawet wujek zza oceanu się go boi. Ustawił się chłop. Ma łeb na karku i robotny. 
Lech tańczy jak mu zagrają. Czasem się zrywa do boju, ale to z białej gorączki. Jak za dużo wypije...
Bo najlepiej to wmówić chorobę w orła. On wszystkiemu winien. Wpierdolić mu, aż pierze się posypie. Oskubać i zrobić z niego poduszki. Pod dupę. Dla tego co najwyżej usiadł. I zatkać orełkowi dzioba. Złotą koroną. I jeszcze zatkać mu dupę. Analnym korkiem. Żeby nie srał ze strachu na biblię. Bo świeżo spisana. Pod dyktando czarnej hołoty.
Bo na kogo winę zrzucić? Na siebie?
Może lepiej zezłomować to stare aucisko... Kupić lepsze buty. Zapieprzać pieszo do roboty za Odrę.
Sprzedajmy się. Chociaż złotówka nurkuje... Wystawmy tabliczki z napisem FOR SALE. W innym języku już nikt nie zrozumie ;) 

Oj, ludzie! Sami z was hejterzy! Poczytajcie lepiej poezję! Idźcie do teatru! Obrazami oczy nacieszcie! Ba! Sami wiersz napiszcie. Sami coś namalujcie! Byle nie w kolorach bieli i czerwieni, bo już mi krew cała wypłynie i będę blada jak carte blanche, co ją powinniście dać do zapisania nowym pokoleniom. Ale nie, lepiej podrzeć, niech nikt nie umie pisać... 

Już widzę te migające ogniem wasze oczy. Już widzę te wyzierające płomienie z waszych przestrzeni międzyzębowych... Już widzę to wkurwienie nadętych jak arbuzy twarzy...

Aaaa nie! To dynie! To te puste, halołinowe dynie tak się świecą! A już chciałam was zbesztać. Zupa z dyni. Zupa krem. Dupa, a nie zupa. Weź to teraz zeżryj, móżdżku świński ;) 
Tylko najpierw zapal świeczkę. Sobie.


niedziela, 25 października 2015

Niedzielne perypetie obywatelki A. ;)



      Dziś wybory do parlamentu. Nie miałam pojęcia na kogo głosować. Przejrzałam programy partii politycznych. Wszystkich. Nie ominęłam ani jednej. Nawet tej, która w nazwie ma moją niewierność, co ją negują lokalni fanatycy, a przede wszystkim katolicka rodzina. Oczywiście mam to w dupie. Niech budują domy dla uchodźców, bo chyba tylko spotykają się w kościele po to, aby spierdolić innym życie.

Jeśli w coś wierzyć, to konsekwentnie. Za dużo w tych religiach niekonsekwencji, obłudy... Nie lubię. Toż to polityka.

Ale już wolę politykę. Lokalnie, żaden kandydat do mnie nie przemawia. Obiecanki cacanki, a głupiemu kopa.

W moim okręgu, w programie partii, który mógłby, ewentualnie, być mi bliski, same ochlapusy (generalizuję, ale 80% niestety zaliczam, to tego grona...)

Większości Polaków bliżej do Ferdka Kiepskiego, co z końcem miesiąca zbiera drobne na mocnego fulla, a z pracy prosto przed tv z durnym dokumentem fabularyzowanym, bo pielęgniarki mają fajne cycki... Ok, na cycki niech sobie popatrzy, wcale mu nie żałuję, ale do cholery, niech raz odnajdzie jakąś pasję, niech oprócz tego, robi coś jeszcze, niech myśli... Niech nie pieprzy, że nie ma roboty, bo tej jest w cholerę, ale jak robić się nie chce, to kto ma na to coś poradzić? Balcerowicz?? Szykanowany przez półgłówków, co nie zauważyli, że gdyby nie on, to inflacja zeżarłaby kota... Ba! Tygrysa! Za pomocą polnej myszy... Jednej. W ciągu tygodnia. Nie wszyscy rozumieją nawet słowo "inflacja". Nie wiedzą z jakiego powodu występuje i dlaczego powinna występować w gospodarce, jednak nie na poziomie Iglicy Chimney Rock, co wyskakuje niespodziewanie na amerykańskiej prerii...

Wyobraźcie sobie taką myszkę. Siedzi cichutko za miotłą... Masz odkurzacz? Niemożliwe! A skąd ten odkurzacz? Zelmer z lat osiemdziesiątych? Wystany w kolejce w PDT? Nie? Nowy z jakiegoś markietu? A wiesz dlaczego możesz sobie taki sprawić? Gówno tam wiesz... ;) Wyczuwam, że nie masz nawet trudność z rozszyfrowaniem skrótu PDT... ;)

Wracamy do myszki... Polnej! ;) Siedzi cicho... za mopem obrotowym, za drukarką z WiFi, albo za kijem do selfie, co przedłuża rękę o metr kiedy pstrykasz sobie zdjęcie panoramiczne na dworcu w Kutnie... Nie obchodzi mnie gdzie siedzi twoja mysz teraz. Teraz by nie było, gdyby ta mysz siedziała cicho za miotłą przed słynnym 1989, a twój kot, pies, krowa, świnia (wtedy hodowało się świnie i nie wszystkie jeszcze zostały zarżnięte... hehe) przechodziłby obok, to zdziwiłbyś się gdyby nagle któreś z tych zwierząt zniknęło w paszczy z wielkimi zębami... nikogo innego tylko tej myszy. Tak właśnie wyglądała inflacja. Teraz inflacja zjada tylko kawałek kociego pazura, odrobinę sierści z psiego ogona, wyciera krowią raciczkę czy ciągnie za świńskie ucho... I to tylko dlatego, żebyś się nie posrał ze szczęścia, obywatelu! ;) I to tylko dlatego, że sam się na to zgadzasz. I sam swój kraj doprowadzasz do ruiny. Boś głupi.

Jak komuś lepiej się powodzi, to on cię wkurwia. Snujesz domysły, że pewnie kradnie albo daje dupy... A już taki kandydat do parlamentu, który coś tam osiągnął zupełnie poza polityką, to już na pewno złodziej tudzież dziwka... Nie docierają żadne argumenty... Znam z autopsji.

Szukając informacji na temat kandydatów z mojego okręgu korzystałam z informacji lokalnych oraz źródeł dostępnych o ich firmach (jeśli takowe mają)... Doszłam tą drogą do wielu ciekawych informacji i powiązań. Uwierzcie mi, że podczas kampanii wyborczej, nie dowiedziałam się tyle. Tym bardziej, że od ponad roku nie posiadam żadnej anteny telewizyjnej, a radia słucham tylko rockowego podczas listy przebojów. Polityką interesuję się na swój własny sposób. Wiadomości nie oglądam. Żadnych. Sporadycznie oglądam programy publicystyczne w necie. Od czasu do czasu kupuję Forbes'a, Newsweeka czy inne, podobne magazyny... Analizuję giełdę światową przy porannej kawie w dziesięć minut i mi wystarczy...

Poświęcam czas na inne rzeczy niż plotkowanie o ludziach, których nie znam. Nawet jeśli mieszkają obok...;)

Taka ze mnie indywidualistka hehe Buntowniczka. Jasna cholera ;)

Nie uważam, że wszyscy jesteście ignorantami. Uważam, że większość zachowuje się po prostu irracjonalnie do otaczającej nas, obywateli, rzeczywistości panującej w naszym kraju. Boicie się zmian. Skąd możecie wiedzieć, że coś jest złe, skoro tego nie znacie? Nie wiem skąd macie tą wiedzę. Albo jej brak. Ja ryzykuję. Czasem jest dobrze, a czasem lepiej. Jedno wiem z całą pewnością, dziś wybrałam dobrze, bo nie zagłosowałam na żadną partię. Zagłosowałam na człowieka.

Podczas całej niedzieli szukałam informacji, a właściwie podpowiedzi. W międzyczasie odpytywałam syna z historii, robiłam obiad, piekłam ciasto czekoladowe...

Decyzję podjęłam po głębokim namyśle, odrzucając te wszystkie bzdury, którymi karmią nas przedwyborcze slogany. Miałam nie głosować na tą partię. I nie głosowałam. Wybrałam kogoś, kto już jest w parlamencie. Kogoś, kogo znam. Kogoś, kogo decyzje wpływają na moje obecne miejsce zamieszkania... Złożyło się nawet, przypadkiem, że mamy wspólne imię... ;)

I tak minęła mi niedziela. Intensywnie, bo spieszyłam się ze wszystkim, aby zdążyć spakować walizkę i wsiąść w auto... Mocno spóźniona, bo jeszcze głosowanie, nadrobiłam trochę czasu wciskając pedał gazu w podłogę... Dałam radę :) Cel podróży został osiągnięty.

Pozdrawiam ze Strzelina. Z Parkowego Wzgórza ;)