Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

sobota, 30 lipca 2016

UWAGA!!! Pralnia! Tylko dla prawdziwych mężczyzn!

Prawdziwe kobiety również zapraszam. Pozostałych toleruję, ale nie trawię. Czytacie na własną odpowiedzialność :)

***

    Poniższe zdanie wywołało u mnie szereg emocji,
„Jak kiedyś zapamiętam w którą dziurę sypie się proszek, to ogłoszę się geniuszem”
najpierw spowodowało, że wybuchłam śmiechem, bo od razu w mojej głowie wyświetlił się obraz z filmu Martina Scorsese, a dopiero po chwili zrozumiałam jego sens… Wybacz, ale zmęczenie organizmu było zbyt wielkie… Bo kto to widział, żeby spotykać się trzeci dzień z rzędu hehehe

Tobie zwyczajnie chodziło o pralkę! Nawet nie wiem czy w końcu udało Ci się wstawić pranie… Poddałam się wenie...


***
Zainspirowana męskim zmaganiem się z rzeczą, tak przyziemną, jak wrzucenie portek do pralki i jej włączenie, było jak zastrzyk z adrenaliny prosto w mózg! Zniknęłam, prawie jak bajkowy Kopciuszek hehe, chwilę przed północą, aby w dwie godziny stworzyć tekst tylko dla facetów.

Dla tych wszystkich słomianych wdowców czy innych chłopców, którzy porzuceni na pastwę samodzielności, spostrzegają w piątkowy wieczór, że w szafie skończyły się ubrania, a jutro gorączka sobotniej nocy :)

Nie nazwałabym tego poradnikiem, ale wskazówką do zdjęcia z siebie ciężaru poczucia winy.

***
Na początek: 
Geniusz nie ma poczucia winy. A jeśli nawet przez chwilę pojawi się w nim takie uczucie, to zastępuje je rozwiązaniem spadającym z nieba lub wyskakującym z pod ziemi, tak spontanicznym jak potwór z jeziora Loch Ness. Cokolwiek to znaczy :P

Mój drogi, geniusz nie zajmuje się takimi błahostkami, bo jego mózg jest stworzony do wyższych celów..., ale geniusz potrafi także wstawić pranie bez utraty pojemności swojego mózgu podczas zastanawiania się nad tym, do której dziury sypie się proszek!

Bowiem, dziury, do których sypie się proszek są pokazane w filmie Wilk z Wall Street... A teraz przeczytaj rady geniusza... i postępuj według poniższych punktów:

1. Wyjeb proszek!

    a) Tudzież zapomnij o jego istnieniu, jeśli nadal chcesz zostać geniuszem

    b) Ewentualnie możesz udawać, że go nie widzisz lub wyrażać swój ambiwalentny stosunek do niego poprzez zdziwienie, że zupełnie nie masz pojęcia o takim cholerstwie! A że do prania ma służyć? Możliwe! Ale mózgu!

2. Na dzisiaj daj sobie spokój z wstawianiem prania i sam się wstaw. Napojem. Proszkiem. Czy inną rośliną w obojętnie jakim stanie skupienia. Jest przecież piątkowy wieczór lub popołudnie.

3. Rano idź do sklepu i kup kapsułki do prania.
Marka nie ma znaczenia. Są takie do kolorów i białego. 
Wybierz do kolorów. Białe też się pięknie wypierze!
Tylko nie wkładaj czarnych lub niebieskich dżinsów z białymi koszulami czy innymi gaciami jednocześnie do pralki!
To ważne! 
Nie pytaj dlaczego. Zawsze możesz sprawdzić efekt osobiście. Chcesz? Zrób to! Błędy są po to, żeby wyciągać z nich wnioski i próbować dojść do oczekiwanych efektów opierając się na doświadczeniach i opracowywaniu nowych rozwiązań lub prób.
To będzie świetna zabawa.

4. Kup płyn do płukania o takim zapachu jaki uznasz za ładny! Też miej w dupie jego markę i inne duperele. Zapach jest najważniejszy! Jeśli podoba Ci się ten, który stoi gdzieś obok Twojej pralki, to świetnie! W zamian za to, kup sobie zgrzewkę piwa. Ok, i tak byś kupił piwo, ale ile satysfakcji, że możesz kupić dwie zgrzewki i wracać do domu niczym strongman, a nie jedna zgrzewka pod pachą, druga w jednej dłoni, a ta druga dłoń ściska palcami płyn do płukania w jakiejś butelce w różowe kwiatki! A gdzie równowaga?! Trzeba dbać o kręgosłup. Pielęgnuj męskie ego.

5. Wywal brudne gałgany z kosza. Na podłogę. Tak! Tuż przed sobą! Taka mała demolka

6. Stań w szerokim, ale wygodnym rozkroku nad kupą tych szmat...
Dziw się do woli, jeśli znajdziesz w tej kupie, szmatę przypominającą Ci Twoje ulubione portki czy koszulę, którą ochoczo ściągała z Ciebie któraś urocza koleżanka.
Nie Ty pierwszy i nie Ty ostatni masz majaki.
Zwidy i marzenia, w których koleżanki, które nawet Cię nie lubią, ale w Twoich wizjach robią Ci loda pod biurkiem w pracy. To przez te wypełnione botoksem usta. Usta koleżanek, ma się rozumieć. Takie wielkie dwie napompowane wargi… Te pod noesem :P Kojarzą się każdemu mężczyźnie jednoznacznie. Z obciąganiem kutasa. Tobie też. Już drżysz na samą myśl o takim scenariuszu? Ona nie. Ona nawet nie poczuje trzęsienia Ziemi, będąc do niej przyssana tymi nadmuchanymi ustami w samym epicentrum zjawiska osuwania się ścian tektonicznych. 
Za długie zdanie?
Za długo to Ci nie pociągnie, bo zaczną ją boleć dziury po strzykawkach, których igły wbijano jej po wewnętrznej stronie ust... A jak zaczną boleć, to wtedy się ocknie, że znowu trzeba wybulić na kolejny mililitr silikonu, botoksu czy… jak zwał tak zwał... i wypić dwa litry wody w ciągu krótkiego czasu. Najlepiej siedząc na kiblu, bo kto by się nie posikał z bólu pęcherza...
A to wszystko dla kolejnej, podobnie wyglądającej twarzy, które zdobią, a właściwie szpecą, piękne, stare deptaki miast... Miast po rewitalizacji. Tylko nie zaglądaj w bramy kamienic o ślicznych fasadach. Tam śmierdzi pustką, stęchlizną i szczynami.
Zupełnie jak zapach Twojej "obciągarki" spod biurka. Cały wczorajszy wolny dzień, który wzięła na żądanie, spędziła w kiblu! Sikając i pijąc wodę! Każdy ma swój ulubiony smak...
Masz wybór... Lepiej wstaw to pranie! Zaczynają nad nim brzęczeć muchy! :P

7. Skoro już stoisz w rozkroku nad wywalonym z kosza bieliźnianego ciucholandem, to zacznij selekcję brudnych łachów według trzech kategorii:

    a) białe ciuchy połóż obok prawej stopy

Tylko białe!

    b) czarne połóż obok lewej stopy. Tylko czarne. Na razie.

    c) białe wrzuć na powrót do kosza, jest ich najmniej

    d) wiem, że masz problem z rozróżnianiem kolorów, zatem nie będę Cię zbytnio męczyć, ale te wszystkie gałgany, które uznasz, że tak do końca czarne nie są, ale takie prawie, to dorzuć do kupy z lewej strony (lewa noga! Czarne)

    d) Wszystko co uznajesz, że nie jest czarne, ani prawie czarne, ale też z całą pewnością nie jest białe, połóż w środku. Znaczy miedzy nogami. Właściwie nic z tym nie rób. Bo to przecież ta kupa łachów od których zaczynałeś selekcję, po wyrzuceniu ich z kubła. Niech leży.

8. Włóż do pralki jedną kapsułkę do prania z pudełka lub worka, który kupiłeś rano. To Twój pierwszy raz. Celebruj tę chwilę... Nie wahaj się tego uczynić! A, że w pralce jeszcze nie ma brudnych łachów?

Tak! Włóż kapsułkę do pustego bębna pralki!

9. Do samotnej kapsułki w błyszczącym bębnie pralki dołóż jedną z tych kupek gałganów, które leżą obok Twoich stóp i pomiędzy nimi. 
Masz dwie. 
Nie myśl o tym co wrzuciłeś do kosza. Białą koszule...? Trudno, jutro nie będziesz na galowo. 
Biały jest ładnym kolorem, jeśli zjeżdża się po nim na nartach. Na przykład po stoku w Wiśle. Przyjdzie na to czas. Nie zastanawiaj się długo. 
Jedna kupa gałganów! 
Buch, do pralki! 
Pchaj ile wlezie. Zamknij dobrze drzwiczki lub pokrywę pralki. 
Jesteś silny. Z pewnością pralka jest dobrze zamknięta.

10. A zapachowy płyn gdzie wlewamy? Nie myśl o tym. Wlej do każdej przegrody. Nie zaszkodzi, a z pewnością jedna z nich jest właściwa. Genialne, prawda?

11. Ustaw na program "kolory" albo na program z temperaturą 40°C, zależy jaką masz pralkę, ale coś tam wybierzesz. Najlepiej takie parametry:

„kolory / 40°C / 3 płukania / Wirowanie na największe obroty pralki - ja mam tylko 1000, ale możesz odkryć u siebie 1200 czy cholera wie jaką karuzelę/ czas chyba około hmmm jakoś ponad godzinę”

podsumuję najważniejsze:
    a) 40°C - temperatura prania
    b) 3 płukania
    c) Obroty na maxa

Nie przejmuj się tym, że za każdym razem wyświetlacz pralki wygląda inaczej. Szczęściarze posiadający pralki z samymi pokrętłami! I to jeszcze w polskiej wersji językowej. Wyłącznie.

12. Naciśnij START. Tak! To działa! Pranie jest wstawione!

13. Świętuj! Masz dwie zgrzewki piwa! Bylebyś nie zasnął przed upływem pracy pralki, bo wtedy ciuchy skisną jak ogórki albo kapusta w beczce. I cała robota na nic.

14. Wywiesisz pranie i rozpoczynasz drugą zgrzewkę złocistego napoju. I nie myśl, że narzucam Ci co masz pić. Narzucam Ci tylko sposób prania, ale nie chwal się nikomu. Szczególnie swojej żonie, narzeczonej czy innej tam kobiecie, z którą mieszkasz. Nawet nie myśl, żeby wspomnieć o tym matce!
Jak one się dowiedzą, że Ty umiesz wstawić pranie, to masz przejebane. 
A jak się dowie, że nauczyłeś się z bloga od jakiejś innej kobiety, to masz podwójnie przejebane... Ja też. 
Jak mnie nie zna osobiście, to jeszcze kij z tym, ale jak zna... Bez kija nie podchodź... Przecież Ona jest Twoim ideałem i robi wszystko najlepiej i Ona Ciebie nauczy wszystkiego! 

Posłuchaj jej słów: tu beżowe, tam seledynowe, potem same majtki, sweterki osobno, śpiochy potomka (nie wnikam czy wspólnego, czy też zupełnie obcego), skarpety takie, koszulki srakie, obrusik, kocyk cienki, koc gruby, to na 30 stopni, tamto na 60... 
I pamiętaj, że jak w pralce są jej gatki, to płucze się co najmniej trzy razy, a jak Twoje to raz, ją i tak boli głowa od tygodnia od tego prania, a Ty się podrapiesz, to może Ci stanie i zrobisz sobie samogwałt... Zamkniesz oczy i przypomną Ci się usta koleżanki. Byle nie tej lali z botoksu. Lale są fajne, ale rozpruwałeś kiedyś misia? Rozpruwałeś lalki z plastiku czy gumy? I co tam było w środku? Dało się uleczyć? Mozolny proces... Ale jak lubisz wyzwania, to w sam raz dla Ciebie. Powodzenia Syzyfie :P

15. Schowaj kapsułki do prania w dobre miejsce.

16. Znajdź lepsze miejsce niż kuchnia i łazienka. Sypialnia też odpada. 
Wskazówka: garaż? Twój samochód? Motocykl? Stodoła... Siano... dół w ogródku... 
Przecież jest jakieś miejsce gdzie Ona nie zagląda! 
Ok. Poddaję się. Zajrzy wszędzie. Ale nie od razu. Znajdź takie miejsce gdzie zajrzy najpóźniej.

17. Wracamy do napojów i zakąsek. Pij co lubisz. Ja pijam wódkę. Piwo jest dla abstynentów. Ale Ty możesz być dzisiaj abstynentem. Mocniejsze trunki od święta. Albo odwrotnie. Masz cały monopolowy do wyboru.
I wcale nie musisz pić. Inne rzeczy też potrafią nieźle zaszumieć w głowie...

18. Ciesz się z czystych portek. Nie prasuj. Szkoda kory z mózgu i prądu z kontaktu. Ty przecież za to płacisz.

Mężczyzna jest pachnący. Trochę pognieciony, ale przecież ciągle jest w ruchu, wciąż zajęty. 
Koszulę niech ma wyprasowaną tylko. Ale to już chyba kobita Ci raz na ruski rok odprasuje świąteczny kołnierzyk? A jak nie, to przywieź do mnie. Nie lubię prasować, ale co tam, mogę. Ręka mi nie uschnie. 
Lubię jak facet jest zadowolony. Tylko rano, to nie mam zbyt przychylnej twarzy. Mówię o porze przed śniadaniem. Tak do jedenastej jakoś. Chyba, że przywieziesz wałówkę i kawę mocną zrobisz z mlekiem. 
Ale!!! Mleko osobno! Bo nie wiem czy akurat będę miała ochotę na mieszanie trunków... 
Normalnie, to dychę dychę za koszulę. Za usługę jej prasowania, zboczeńcu jeden hehehe nie wkładaj mi drobnych za szlafrok przypadkiem. 
Ale jak przywieziesz jedzenie, to jesteśmy kwita. 
Możesz jeszcze podziękować buziakiem w policzek, a jak nie goliłeś się od wczoraj, to świetnie! 
Nie podrywam Cię. Po prostu lubię mądrych ludzi. Nawet będąc geniuszem, którego chcą wykorzystywać... 
Dla mnie jesteś inspiracją.  
Kiedyś i tak dowie się o tym cały Świat. Opisuję co chcę. Nikt mi nie zabroni. Często opisuję siebie. Ale względem czegoś lub kogoś. Rzeczywistość mieszka się z fikcją tworząc prawdopodobne iluzje... Jesteś na celowniku... :P

19. Poddenerwowany? Wkurwiony? Nie robię krzywdy! To naturalna funkcja obronna mojego organizmu. Broni się przed prasowaniem!
Alkohol działa? Zmęczenie? Idź spać. Jedno pranie w zupełności wystarczy. 
Jesteś Mistrzem. 
Doceniam to.

20. Ten uśmiech przez sen, to do mnie? Hehehe nawet jeśli nie, to nakłam mi, że tak dziękujesz mi za świetne wskazówki :P

***


P.s.
A może? Otworzę pralnię? Z suszarnią? Żelazko też wstawię. 
Dobry pomysł? :P

niedziela, 10 lipca 2016

Kobiecie natura dała kłamstwo... ;)



    Zastanowiło Cię może, czy to co czytasz jest prawdą? Czy blogi, dzienniki, pamiętniki i im podobne, zawierają najszczerszą prawdę o autorze? Albo choćby jej część? Zastanowiło Cię, czy moje lub innych autorów zwierzenia są zapiskami z faktycznych zdarzeń minionego dnia czy nocy? A może są blefem? Wytworem naszej wyobraźni? Możliwe, aby były tylko naszymi pragnieniami i - koniec końców - nie wydarzyły się naprawdę? 

Możliwe! 
Bo przecież wszystko jest możliwe! 
Z małymi wyjątkami, które tylko potwierdzają regułę. Tak jak w gramatyce językowej.
Ciekawi mnie, czy zaczniesz teraz gmerać w moim blogu i doszukiwać się kłamstwa. Chciałabym widzieć jak to robisz i wiedzieć co, Twoim zdaniem, przydarzyło mi się naprawdę, a co jest tylko literacką fikcją. To byłoby dla mnie zabawne. Byłoby potwierdzeniem chwiejności człowieczego umysłu. To tak, kiedy jesteś pewny swojej odpowiedzi na zadane pytanie, ale pytający, patrząc Ci głęboko w oczy, jest dociekliwy:
- Jesteś pewien?
- Oczywiście - odpowiadasz za pierwszym razem.
- Zastanów się jeszcze... - próbuje zbić z tropu używając manipulacji. Za piątym razem już nie jesteś tak bardzo pewien swojej odpowiedzi.
- Jestem pewien... chyba... - zaczynasz się wahać, aż w końcu, doprowadzony na skraj wytrzymałości mówisz, że... - Nie wiem... chyba... ale...

Oczywiście, nie każdy jest tak słaby w poczuciu własnej wartości, ale większość nie wierzy, ani w siebie, ani w nikogo innego. 

Najbardziej nie wierzy w siebie płeć żeńska. Mężczyźni w siebie wierzą. Może nie bezgranicznie, ale ich umysł jest w stanie zrozumieć pewne wyjątki od reguł, a co za tym idzie, z regułami nie mają tak wielkich problemów, jak wspomniane kobiety. Z tym, że u kobiet również spotyka się tą cudowną wiarę we własne "Ja", jednak na zupełnie innym poziomie. Kobieta musi kłamać. Jeśli jest inaczej, to nie zasługuje na miano kobiety prawdziwej, tej poszukiwanej przez prawdziwego mężczyznę, kapłanki jego życia. Bo tylko z prawdziwą kobietą - jak twierdzą niepozbawieni męskości przez dzisiejszy, zniewieściały trend, przedstawiciele płci męskiej - można być prawdziwym skurwielem, a jednocześnie boskim kochankiem i kochanym ojcem. To właśnie ci Panowie, którzy wciąż potrafią uderzyć pięścią w stół we własnym domu, aż mleko samo wyskoczy z kartonu na kafle. Bo oni potrafią, to że ich kobiety - mimo własnych sukcesów, dyrektorskich posad, rządzenia korporacjami - dla nich zachowują się jak suki i do tego, bardzo to lubią... ;)

W relacjach kobiet z mężczyznami istnieje przeświadczenie, że to mężczyzna jest tym, który kłamie, a w rzeczywistości jest odwrotnie.

Znacie przecież ten tekst:

"Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam.Nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam.Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustępuj na krok,bo przepadłeś z kretesem nim zrozumiesz swój błąd;ledwo nim dobrze pojmiesz swój błąd, już po tobie..."

Nie wiem co takiego przydarzyło się Mogielnickiemu, że napisał ten tekst, ale do tej pory śpiewają go wszyscy faceci. Niezmiennie od 1982 roku. Niekoniecznie fani Budki Suflera, ale jednak śpiewają...

Kobiece intrygi, uwodzenie, nastroje... To nie jest wymysł naszych czasów. Kobieta miała służyć mężczyźnie. Tak było od zarania dziejów. Nieważne czy była Kleopatrą, Królową Ginewrą, Zofią znaną jako Katarzyna II Wielka.., a nawet czy nazywała się - do 1977 roku - Angela Kasner :P

Ktoś powie, że mało wiemy o dwóch pierwszych, a o trzeciej, że twarda z niej była suka, a do tego niewyżyta jakich mało. Czy mało? Polemizowałabym.

Czego nie powiedzieć o trzech pierwszych, to życie tej ostatniej toczy się na naszych oczach, ale mało kto wie, że i ona ma swoje słabości. Szczególnie do chemii fizycznej. Poszperajcie trochę. Jej życie prywatne jest bardzo ciekawe. Sporo w nim erotyzmu...

To mężczyzna chce prawdy. Kobieta chce żyć w swoim świecie kłamstwa, ale tak, żeby inni myśleli o niej dobrze. Nieuniknione konflikty na tym tle powoduje ich nieumiejętność trzymania języka za zębami. Kobiety lubią mówić. O sobie. O swoich wspaniałych osiągnięciach, dzięki którym ich mężczyźni doszli do władzy, doszli wysoko w hierarchii firmy, czy w ogóle doszli... A mówiły i mówią o tym innym kobietom. Na początku były to zwykłe rady. Ale świat się zmieniał i zmienia nadal.

To facet był i jest zazdrosny. Na przykład o to, dlaczego jego kobieta zdradza sekrety ich alkowy innym babom? I czerwienieje podczas toastu... Bo kompan od kieliszka gratuluje mu porannego loda, o którym słyszał od własnej żony, kiedy ta wyśmiewała ten incydent z koleżanką, bo obie mają obrzydzenie do brania mężowskich kutasów w usta...

Tak to się zaczyna. Potem są podejrzenia, albo przeciwnie, przychodzi ochota na nowe doświadczenia w stylu swingers party czy innych zabaw.

Mężczyzna chce, żeby jego kobieta była podziwiana. I co ona ma zrobić? Manipulować. Kłamać. Jeśli chce, żeby jej facet był zadowolony, to ona zrobi wszystko, żeby dać mu to, czego on pragnie. Ale przecież musi gdzieś zdobyć doświadczenie. Musi gdzieś pójść, żeby się dowiedzieć. Teraz jest łatwiej, bo wystarczy otworzyć odpowiednią stronę w internecie. Ale nie oszukujmy się, przecież to tylko skutek. Przyczyny są w przeszłości, kiedy najszybciej działającym łączem był dyliżans!

Kobieta zdradza częściej niż mężczyzna. Jednak nie nazywa tego zdradą. Nazywa to zaspokojeniem potrzeb, odcięciem się na chwilę od rzeczywistości, zdobywaniem nowych doświadczeń, pokusą bez przyszłości i tym podobnymi frazesami, bo w jej słowniku słowo "zdrada" nie jest jednoznaczne. Jednorazowy seks nie jest zdradą. Co więcej, brak seksu może być zdradą, jeśli wejdziesz w tajniki kobiecego umysłu, gdzie istnieje tak zwana "zdrada mentalna". Po krótce, chodzi o to, że bliżej jej do wirtualnego przyjaciela, z którym wymienia myśli, niż do męża, który ostatni raz przeleciał ją świadomie w 2009, a nie rozmawia z nią od 2008. I nie mam tu na myśli rozmów w stylu: do której szkoły zapisać dziecko, wyprasuj mi koszulę na rano czy zmyj tą kurewską szminkę przed obiadem u moich rodziców. Zdrada mentalna to rozmowy o pragnieniach, których wstydzi się powiedzieć temu mężowi, co skwitował jej koronkowe body z dziurą między nogami szyderczym: pojebało Cię na starość chyba.

A kobiece orgazmy? Kobieta jest zdolna mieć nawet kilkanaście orgazmów, zanim jej kochanek wytryśnie spermą na jej brzuch, jeśli tym razem zdąży. Mało tego, kobieta może mieć jeszcze kilkanaście orgazmów zaraz po tym jak facet doszedł. Gorzej jak on nie potrafił zapewnić jej choćby jednego szczytowania. A ona ma ochotę na noc pełną wrażeń! Na szczęście są palce, dildo czy inne gadżety. Ale to mężczyzna powinien się postarać, prawda?
Skoro kobieta może szczytować raz za razem, to może została stworzona do zadowolenia więcej jednego mężczyzny? Pomyśleliście o Gang Bang? Hehehe Świntuchy :P

A może kobiecie wystarczy prawdziwy mężczyzna, z którym nie będzie miała oporów mówić o pragnieniach i wcielać je w życie? Może wystarczy jej prywatny zboczeniec, dla którego będzie prywatną zboczoną suką?
Niezbyt często zdarza się tak fantastyczne połączenie, ale zdarza się, to wiem. Nie powiem skąd :P

I tak już widzę jak mnie linczują hordy feministek, mężów i żon najświętszych pod Słońcem. Księżycem też.

Owszem, nie musi tak być, ale podczas obserwacji wielu relacji, w tym własnych, zauważam pewne skrajności i może wydawać się, że są one mocno przerysowane, wręcz karykaturalne, ale zmierzają do jednego wniosku. Wniosek jest taki, że gdyby nie kobieca umiejętność wykorzystania tego, co dała jej natura, to dawno cywilizacja ległaby w gruzach...


"Lew ma kły i pazury, dzik szable, mątwa atrament, który mąci wodę, kobiecie natura dała kłamstwo."


Natura toleruje drobne poprawki, ale nie myli się. To jasne. Jest kobietą.