Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

czwartek, 12 marca 2015

Wstęp do latania - fragment zimowo katastroficzny..

   Czasem katastrofa na drodze nie robi takiej krzywdy jak ta w środku serca. Są ludzie, którzy zawsze będą kojarzyć się z bólem. A są też tacy, których utożsamiamy z wesołą piosenką. Jako że na świecie nie ma sprawiedliwości, nie spotykamy ich w naszym życiu po równo. Ba, czasem spotykamy tylko jednych. Albo nie spotykamy nikogo, kto pokazałby nam gdzie zaczyna się przygoda życia. I żyjemy smętnie, bez celu jak student o trzeciej nad ranem. 
Zdarza się, że jeden bodziec zmienia całe życie. Tylko trzeba go dostrzec. Poczuć. Zawyć. Zapiszczeć...
Miłej lektury ;)
"Chwilę po tym telefonie, który przyniósł złe wiadomości, Arg straciła panowanie nad kierownicą. Biały peugeot 206 zsunął się poza krawędź jezdni. Droga numer 8 w Jankach, na wylocie z Warszawy, tego dnia była oblodzona pod świeżym opadem śniegu. Auto bezwiednie sunęło w stronę rowu. Arg puściła kierownicę. Nie myślała o niczym szczególnym. Migawki z życia też nie przebiegły jej przed oczami. Jakby była pewna, że nic gorszego nie może się już wydarzyć. Od dawna było wiadomo, że Arg posiada jakiś szósty zmysł. To nie była intuicja. Gdyby Arg posiadała intuicję, to nie wpadałaby wciąż na nieprzychylnych ludzi w jej życiu. Ludzi, którzy nawet nie próbowali zastawiać na nią pułapek, oni byli po prostu źli i wciąż wyrządzali innym krzywdę. Była jedną z wielu ofiar. Jednak wciąż wstawała jak Feniks z popiołów. Odradzała się jak wątroba Prometeusza. Wychodziła z piany jak Afrodyta. Ale nie miała sposobu na blizny. Rosły w niej jak wielki kamień. Prawie taki jak ten, który teraz zahaczył o podwozie zsuwającego się do rowu auta i zatrzymał je nad głębokim dołem. Otworzyła drzwi i wysiadła na mróz.
- Pomogę - powiedział mężczyzna zza jej pleców. Odwróciła się i zobaczyła kilku dobrze zbudowanych facetów wysiadających ze swoich aut.
Skąd nagle wzięło się ich aż tylu? Nie miała pojęcia i wcale nie zastanawiała się nad tym. Ten głos zza jej pleców nie pasował do żadnego z nich.
"Pozory mylą" - pomyślała. I już prawie skończyła rekonesans kiedy zza jej samochodu podniósł się On. Nie myślała już o niczym więcej.
- Tutaj da się zaczepić linkę- powiedział i ich spojrzenia spotkały się. Uśmiechnęli się do siebie. Nie chciała żeby kiedykolwiek się jeszcze spotkali.
Przeznaczenie?
- Co Ty tutaj robisz? - zapytała zdumiona. Minęło tyle lat, że nie umiała ich teraz policzyć.
- Arg? Kurczę, nie poznałem Cię - zaskoczony przestał rozplątywać linkę.
- A nie, to chyba pomyłka, podobny Pan do kogoś z przeszłości - chciała walnąć sobie w twarz za wcześniej głośno wypowiedziane zdumienie.
- To nie pomyłka, to ja - powiedział z uśmiechem.
Tego dnia Arg nie wróciła do domu. Od tej chwili przestała być kochającą żoną i odpowiedzialną matką. Wywróciła swoje życie do góry nogami. W końcu zrozumiała, że aby być szczęśliwą trzeba na początku zacząć kochać siebie. Zapałała tą miłością tamtego dnia. Postawiła wszystko na jedną kartę. Na Damę Kier, którą właśnie się stała."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz