Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

środa, 27 maja 2015

Matka (nie)idealna... Coś, do czego czasem wstyd się przyznać...


    Rozsypałam się. Dziś rano. Skąd we mnie tyle agresji? Bo sobie nie radzę?  Niby na zewnątrz taka przebojowa. Niby wszystko załatwię. Niby zbieram się z każdego upadku. Z każdego dna. A tak naprawdę jest inaczej. Za drzwiami mojego domu jestem niedołężną staruszką ze zmarszczkami wokół mokrych oczu. Jestem przybita do ściany. Do podłogi. Do łóżka. A raczej do legowiska, którego łóżkiem nazwać nie można. Czekam na chwile, kiedy będę mogła zainwestować w swój własny pokój. Ciągle mi brakuje. Bo to. Bo tamto. Opadam z sił i nic mi się nie chce. Nawet nogą ruszyć. Zalegam z oczami w sufit. Lepiej zgasić światło.
    Za dużo na mojej głowie. Na moich barkach. Głupieję od tej wiedzy. Czasem niepotrzebnej. Boli kręgosłup od ciężaru dnia. Czasem nocy. Ten od nocy, to ten moralny.
Dziś nie wytrzymałam. Tłukłam. Co było pod ręką. Talerze, szklanki, kubki. Laptop też leciał. Podziurawił ścianę. Upadł na łóżko. Nic mu się nie stało. Ścianę naprawię. Krzyk. Płacz.
    Wstyd mi. Przed synem. Był jeszcze w domu. Przed siódmą rano.
Usiadłam na schodach. Opadła głowa podpierana przez dłonie. Łokcie na kolanach. Strużki łez kapały bez żadnej kontroli na lakierowany stopień.
Matka. Ja. Beznadziejna kobieta, która chciałaby osiągnąć w życiu więcej. Jednak wciąż stoi w miejscu.
Płacę potrójnie za swoje złe wybory. 
    Złe drogi. Nie te strony świata. 
    Złych przyjaciół. Czy zły przyjaciel jest przyjacielem? Może był? A może tylko mi się wydawało, że to przyjaźń?
    Złych mężczyzn w moim życiu. Może wcale nie byli źli. Może tylko nie dla mnie? Może to we mnie jest ten błąd, że wybieram to, co jest nieosiągalne? Bo lubię wyzwania? Pieprzenie takie. Oni mówią, że się mnie boją, bo ze mną nie wiadomo co będzie. Bo trudno przewidzieć. Mimo, że oni są bardziej nieprzewidywalni. Mimo, że to o nich mówi się "samiec Alfa". Czy słusznie? Taki powinien poskromić i mnie. Chyba coś nie tak z tymi wytartymi powiedzeniami, nazwami, archetypami zachowań.
    Złe miejsce na tej planecie. Nie tutaj chciałam mieszkać. Taką decyzję podjęliśmy z moim ówczesnym mężem. Moje miejsce jest gdzieś indziej. Wśród dobrych ludzi. Chciałam mieć jeszcze dzieci. Nie tylko jedno. Samotne. Może czasem zbyt smutne. 
Nie lubię jego smutku. Zmęczenia. Jego łez. Lubię te śmiejące się migdałowe oczy. Lubię jego głośny śmiech. Lubię gdy zaczyna opowiadać. O czymkolwiek. To mój syn właśnie wyjaśnił mi różnice między rożnymi, a dla mnie podobnymi, gatunkami zwierząt. On wyliczał mi na palcach siedemnaście odmian pingwinów. Nauczył mnie czym jest symetria i asymetria w matematyce.
Przypomina mi kim jestem. Matką. Dla mnie zawsze będzie najważniejszy. I nigdy nie zatrzymam go przy sobie egoistycznie. Wiem, że wychowuję moje dziecko dla innych. Dla świata. I będę tęsknić gdy zrealizuje swoje najbardziej odjechane marzenie. Ratowanie ginących gatunków krokodyli w Dolinie Missisipi. Chociaż marzenia i jemu się zmieniają. Kontrola lotów? Coś wspomina o tym często. Niewiele już czasu. Niewiele go spędzimy razem. Kilka lat. A pamiętam jego czterokilogramowe ciałko wprost z mojego brzucha... 
    A dziś mi wstyd. Dziś nie powinnam być taka. Wczoraj był Dzień Matki. Było tak miło. Psuję wszystko. Tym swoim smutkiem. Tą niedołężnością psychiczną i fizyczną. Tym nieporadnym truchtem przez życie. Myśleniem. Jest tyle kobiet, które nie myślą i patrzcie jakie szczęśliwe!
Poprawię się. Na Dzień Dziecka.


                       Z najfajniejszym facetem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz