Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

poniedziałek, 2 marca 2015

Przemądrzała, sentymentalna suka... może ją znasz?? :P


    Są książki, filmy, piosenki, do których się wraca. Choćby i po kilku dekadach. Po latach czytania, oglądania czy słuchania innych, ciekawych wydań. Myśli biegną gdzieś do tamtych odczuć sprzed, wydawać by się mogło, wieków. Skrzywione biegiem czasu, pokolorowane przez wyobraźnię, czasem zupełnie inaczej odbierane teraz niż wtedy, gdy działy się naprawdę. Jednak wracamy do nich, bo odbiły na nas piętno tamtego lata czy zimy ;) Tak jest też z ludźmi, których spotykamy. Przypuszczam, że też tak macie. Ja mam. Przez moje życie przewinęło się tysiące, a może nawet setki tysięcy różnych twarzy, rąk, oczu… O niektórych zapominałam po godzinie, o innych po kilku dniach, a jeszcze inni pozostali gdzieś głęboko w mojej głowie na zawsze. Nie oznacza to, że o nich myślę bezustannie. Na pierwszy rzut oka zapomniałam o nich, jednak jakiś impuls powoduje, że nagle wychodzą gdzieś z zakamarków podświadomości i żyją własnym życiem w które wpakowała je moja wyobraźnia.

    Kiedy patrzę na rozległe wody jakiegoś jeziora, przypominają mi się niebieskie oczy, a może one były zielone? W każdym razie były piękne. Może jeszcze są. Nie wiem. Pamiętam jego miękki głos. Może wciąż ma taki. Trudno to ocenić po tylu latach, kiedy nie słyszałam żadnego słowa od niego. Pamiętam jak leżeliśmy razem w namiocie w deszczowe dni i opowiadaliśmy sobie przeróżne historie. Tańczyliśmy w światłach dyskoteki, która podobno istnieje do dziś… Nie zapomnę jak z wielką pasją traktował swoje auto i jak składając radio została mu jakaś część, która nie pasowała nigdzie… A później wszystko spieprzyłam. Modelowo. Jak to ja. Spotkaliśmy się rok później. Przyjechał niezapowiedziany. To nie był dobry moment. I tak już zostało. Zaprzepaszczone. Jednak wspominam z uśmiechem tamto lato. Pierwszą miłość. Było cudownie.

   Kiedy patrzę na morze podczas gdy piasek masuje moje stopy, wspominam Sandrę. Miała wtedy 9 lat. A zatem dziesięć lat młodsza ode mnie. Dziecko. Spędziłam kilka dni wakacji z moim przyjacielem u jej rodziców w Rumi. Sandrę poznałam w Gdyni na plaży. Dziewczynka, która pokazała mi wtedy, że życie płata figle, niekoniecznie przyjemne, a mimo to, można być szczęśliwą osobą. Podczas gdy budowałyśmy zamki z piasku opowiedziała mi historię wychowywania jej przez babcię, jak tęskni za mamą, która wciąż boryka się z emocjonalnymi problemami. Jej mama tamtego lata miała lat 22…

   Kiedy słyszę dźwięk gitary, mam przed oczami obraz mojego byłego męża i słyszę w głowie jego głos jak śpiewa radziecką piosenkę. To inne spojrzenie na wspomnienia, bo z nim kontaktuję się do dnia dzisiejszego i widujemy się dwa razy do roku gdy odwiedza Polskę. Jednak wspominając te chwile gdy jeszcze się poznawaliśmy, dziś wiem, że dzięki tamtym wydarzeniom mogę powiedzieć zdecydowanie, że niczego nie żałuję. To był wspaniały czas. Mój największy skarb z tamtych dni zajada właśnie pomidorową i opowiada przy tym jak było w szkole.

   Kiedy słyszę Autsajdera Dżemu, czuję zapach tytoniu i szorstkość policzków między udami. Czuję silne ramiona obejmujące mnie podczas gdy oglądaliśmy skecze na YouTube do późnej nocy. Pamiętam ten jego niedbały, chropowaty tembr głosu kiedy szeptał mi do ucha jaka jestem zajebista. I co z tego, że nic mi nie obiecywał? Że nigdy nie mówił o przyszłości ze mną? To nie było ważne. Liczyło się tylko tu i teraz, a właściwie tylko tam i wtedy. Wiem tyle, że ułożył sobie życie. A ja nie zapomnę, że wtedy dorosłam do prawdziwej kobiecości. To co wydarzyło się u schyłku naszej znajomości zakrawa o farsę, jednak dzięki niemu stałam się kobietą. Jestem nią do dziś, za co serdecznie dziękuję.

   Mini Cooper. Mknie uliczkami Nicei. Nieważne, że tak naprawdę jestem w Łodzi czy w Warszawie. Francuski akcent Roberta i jego przesadne dbanie o swój wygląd. Komiczne, bo nie w moim stylu. Są czasem ludzie, którzy wydaje się, że nie pasują do nas na pierwszy rzut oka. A jednak spotkaliśmy się przy barze i nasza znajomość trwała kilka lat. Dopasowaliśmy się na ich przestrzeni. Ja byłam gotowa do wyjścia w pół godziny. Robertowi schodziło trzy razy dłużej… Pamiętam jak przypaliłam żelazkiem jego nową, czarną koszulę Hugo Bossa. Wściekł się. Wiedział, że olewam takie bzdety, co okazywałam, jak to mówił później kolegom, z wdziękiem. Nie mógł obrażać się na mnie zbyt długo, bo tylko ja mogłam zaspokoić wszystkie jego potrzeby, jak mawiał, uważając na jego skoki ciśnienia w najmniej oczekiwanych momentach. Był przystojniakiem jakich mało. Do tego pełna kultura. Nigdy przy mnie nie obejrzał się nawet za inną, chociaż jego wzrok podążał za długimi nogami, wyeksponowanymi biustami czy nawet falującymi blond włosami. Zupełnie różny typ urody od mojego. Udawałam, że nie widzę tego zeza. Bo po co. Głową nie kręcił. Jednak to ja miałam klucze do jego mieszkania i dokumenty od Mini Coopera w torebce. Jego dom był w Nicei. Tam też było kilka kochanek. I żona. Pewien dzień okazał się dla mnie gorszy. Emocjonalnie. Oddałam swoje przywileje kochanki. Od ostatniego kontaktu mijają chyba cztery lata. Może nawet więcej. Pięć? Sześć? Nie wiem. Nie noszę zegarka.

   To wszystko wydarzyło się lata temu. A jednak wraca. Nie wiem czy jeszcze ktoś tak bardzo pobudzi moje emocje, że będę pamiętać go przez kolejne dekady. Nie wiem czy miniony rok, który tak obfitował w różne przeżycia, emocje i spowodował, że łzy przysłaniały mi świat, będzie wart wspomnień. Na razie odpycham co złe i z tych działań wychodzi, a matematyka przecież nie kłamie, że na miły uśmiech zasługuje raczej ktoś inny niż ten, któremu poświęciłam nieprzespane noce i mokre od łez poduszki…

   Jest jeszcze tyle przede mną. Tyle życia. Tyle nieodgadnionych myśli, które mogą pojawić się niespodziewanie. Dziś biorę głęboki oddech. I rozbieg. Myślę więcej o sobie. O tym czego chcę dokonać. Kim jestem? Kobietą. Sentymentalną, jak widzisz. I kocham siebie. Możesz złapać mnie za rękę i iść obok. Ale nie hamuj. Nie każ zawracać. Przekonaj mnie, że mogę podążać też Twoją ścieżką. Jeśli mnie pokochasz, to będziesz najszczęśliwszym osobnikiem we wszechświecie. Skąd to wiem? Bo jestem przemądrzała ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz