Polecane przez czytelników :)

"-Pieprzysz się z nią? -Nie wiem." Autroska analiza bezpiecznej odpowiedzi :P

      Każda decyzja, którą podejmujemy jest albo dobra albo zła. Nie ma niczego pośrodku. Albo zero albo już coś. Jakiś niedouczony, ale jed...

środa, 18 lutego 2015

A może jestem bogiem jakimś?? Ponad podziałami? Hehehe, taka zołza ze mnie zwyczajnie :P

       Jakieś wkurzenie mnie dziś dopadło. Może dlatego, że kaca miałam po ostatkach. Może był inny powód. Trudno określić jednoznacznie. Przejrzałam dziś całego fejsbuka hehe.  Znajomych i mniej znajomych, a także całkiem nieznajomych. Dla zbadania pewnych zachowań. Zbadania i wyciągnięcia wniosków. Jest mnóstwo osób miłych, otwartych, wiedzących, że zakładanie profili na portalach społecznościowych nie służy tylko do tego, aby takowy profil posiadać, najlepiej bez zdjęcia i móc inwigilować całą okolicę znajomych z dawnych szkół, byłych współpracowników tudzież ex partnerów, a nawet ich dzieci. Wspólne czy nie, ale jednak dzieci. Zgroza. Odkryłam również osoby podszywające się pod nazwy typu „jesteś piękna” stworzone wyłącznie do nękania wybranych kobiet. Żeby było po równo lub prawie równo :P są też nazwy w stylu  „cała twoja” do naciągania wybranych mężczyzn.

Zauważyłam, że osoby do których pasuje ulubione powiedzenie mojej mamy „wyżej sra niż dupę ma” zwracają szczególną uwagę na to, co zamieszczają u siebie na osi czasu oraz kontrolują komentarze, które pod tymi, jakże przemyślanymi zdjęciami bądź postami są zamieszczane. Jeśli trafią się wśród ich znajomych osoby otwarte, nie mające zbyt wiele do ukrycia lub żyjące totalnie na luzie, to niestety muszą kontrolować swoją oś z ręką na pulsie. Teraz to się mówi chyba z kciukiem na smartfonie. Otóż, komentarze są selekcjonowane. Przez gburów zazwyczaj zwyczajnie  usuwane, a przez tych ą i ę zwracana jest uwaga delikwentowi czy delikwentce via fejsbukowy Messenger, że życzy sobie edycji komentarza w taki czy inny sposób.
Jakoś tydzień temu miałam taką rozkminkę odnośnie podziału społeczeństwa. Zaczęłam nawet pisać, ale ktoś mi przeszkodził i czar twórczy prysł. Dzisiaj zastanowiłam się nad tym głębiej.
Podział zaczęłam zwyczajowo. Od płci. Wiadomo. Żeńska i męska. Nic nowego. Te jednak, podzieliłam na dwie kolejne, żeby nie było zbyt wiele podgrup, wyszło mi, że mamy cztery podstawowe. 
Na przełomie dziejów szybkiego rozwoju myśli technicznej, okazuje się jednak, że dwie z nich stanowią mniejszość, którą należałoby chronić jak mniejszości etniczne w pewnych krajach. Również i w naszym kraju cudów wszechobecnych. Dzielę wizualnie. Grupa płci żeńskiej składa się z kobiet i bab. Na domiar złego zaliczam się do niej i tkwię w mniejszości. Jestem kobietą. Baby ogarniają naszą planetę w zatrważającym tempie. Są niezrównoważone, puste i nieokiełznane jak stado dzikich koni. Są bardziej zawistne niż obie grupy męskie,  o których za chwilę.  Bardziej zazdrosne. Mściwe. Zrzędliwe. Zwyczajnie bez pasji. Chyba, że do jazgotliwego krzyku. Tak, to może być ich pasja ;) One nawet wcześniej mogły mieć zadatki na kobiety, ale im się nie udało wyeksponować kobiecości ponad głupotę. Nie udało im się użyć mózgu. Mam na to dowody. Na przykład krótką  (byłam po piwku czy dwóch, nie chciałam być przemądrzała, więc włożyłam kciuk do buzi i iPhone  mi wygasł hehe) korespondencję z pewną Pauliną, która nie mogła zdzierżyć, że strażak wspomniany w podsumowaniu mojego roku ubiegłego, czyli wpisie z dnia 3-go stycznia bieżącego, do którego odnośnik tutaj, przyjechał do mojego syna na urodziny.  Okazało się bowiem, że nie pasuję do ich, bo jest ich więcej, tych bab hehe, nie pasuję do ich kółka wzajemnej adoracji. A właściwie inaczej, że nie ma w  nim dla mnie stanowiska. Śmiałam się dwa dni. Mama mówi, że strażakowi dobrze z oczu patrzyło, a jednak głupi, bo opowiada kochance jednej co robi z drugą, a na co trzecia ma mieć jeszcze pewnie jakiś pogląd. Nie chcę wiedzieć co na to czwarta :P. Heh gdyby one wiedziały… No cóż…  Nigdy się nie dowiedzą. Dupę mam sporą, więc wszystko co tam się zmieści upycham i zapominam na wieki ;) Tak postępują kobiety. Wszystko wiedzą, ale nie afiszują się tą wiedzą. Bo najważniejsza wiedza, to ta co nie prowadzi do rdzy na mózgu. Tą mogą wręcz błyszczeć. I blask tenże rozpraszać w okolicy. Dalszej czy bliższej. Nie strzelać tak modnych ostatnio fochów. Być oparciem. Partnerką… ale też kochanką czy żoną. W tych dwóch przypadkach, to co innego znaczy, ale wyobraźcie sobie, że potrafi to zrobić jedna kobieta. Może też być czyjąś fascynacją. Muzą. Miłością. I nadal być wierną sobie, swoim przekonaniom. I nadal być jedną i tą samą kobietą ;) Znam takie. Podziwiam. Kocham ich styl. Ponadczasowy. Zupełnie inny niż ten do którego dążą baby. Duch. Nie materia. Myśl. Nie gówniany produkt w złotym celofanie. Jarzycie? ;) 
Ach, być dla kogoś muzą! Miłością! Pragnę! 

To teraz ta druga płeć. Męska. Dzielę. To mężczyźni i chłopy (chłopi? Nie, to już było. Są chłopy. Niech mnie poloniści katują). Nie zaliczam się do tej grupy, jednak ubolewam, bo jestem heteroseksualna. Chociaż zdarzają mi się inne przygody hehe. Na domiar tego wszystkiego, większość mych przyjaciół zalicza się do tej grupy płci. Niektórzy są mężczyznami. Inni już schłopieli. Tak bardzo mi przykro. Chciałabym Was wygarnąć z tego otępiałego stanu, ale wzięliście sobie za żony tudzież życiowe partnerki nikogo innego, tylko baby!! Jak, kurwa, mogliście?! Tyle spędzonych razem lat! Tyle gadania! Tyle ognisk z wódką dorabianą! Tyle piosenek! A tyle „z ręką na sercu”? I to nic się nie liczy? Te cycki i dupy zaćmiły oczy? Ok., że oczy, to rozumiem. Ale łby? Przecież to przechodzi. Przecież je zdradzacie. Na lewo i prawo. I nic? I głupota wam odpierdala? Chłop. Słoma z butów. Mężczyzna sobie na to nie pozwoli. Mężczyzna nie żeni się z byle babą, bo doskonale wie, że musi być chemia, seks, pasje i konstruktywna rozmowa.  Wyobraźcie sobie, że za 30 lat kutas Wam nie stanie i co wtedy? Po jakimś czasie znudzi  się czytanie gazet i oglądanie TV. Ok., myślicie sobie, że będziecie wymieniać na nowsze modele, czy podrywać w domu opieki tudzież lepszym szpitalu jędrne pielęgniarki? Niedoczekanie. Chyba, że portfele wasze będą widocznie wypchane. Inaczej możecie liczyć tylko na drwiące uśmiechy czy kiwanie głową z politowaniem. Ale jest  też w inną stronę. Okazuje się, że jest konstruktywna rozmowa. Dogadujecie się na każdej płaszczyźnie, ale ona nie robi loda, bo wymiotuje. Szkoda tej znajomości, bo te  wspólne wycieczki krajoznawcze. I jest o czym pogadać. Co robi samiec? Żeni się z taką i jeszcze przed ślubem znika co środa u sąsiadki. A środa, to dzień loda ;)

Rozumiem Wasz tok myślenia, bo mi to jasno powiedział jeden z drugim, ale jestem przerażona! Tak, kiedyś któryś z Was wyjaśnił mi dokładnie to, czym kierują się faceci w wyborze partnerek. I okazuje się, że wcale nie jesteście tak ujednoliceni jak myślą baby. Jesteście bardziej skomplikowani. Na szczęście, nie tak bardzo. Da się z Wami żyć. Tylko musicie bardziej wierzyć w siebie. Okazuje się bowiem, że największym problemem oraz przyczyną zdurnienia jest system wartości. Uleganie dla świętego spokoju. Wychodzenie podczas rozmowy, żeby emocje nie poniosły. To ja dam taką radę. Nie wyłaź podczas kłótni, kiwaj głową, a w myślach niech leci jakieś U2 albo AC/DC. Następnym razem będzie lepiej ;)

Ten system wartości widać na fejsbuku. U wszystkich. Czy jedna płeć czy druga. Zablokowane profile, zablokowane komentarze, zablokowane myśli. Szyfry wojny. Bo ta wojna jest w każdym z Was. Boicie się pierdnięcia. Własnego. A co dopiero sąsiedzkiego. Z fotela obok. Boicie się, że Wam pospadają korony najfantastyczniejszych mężów, słodkich żoneczek, najmilszych przyjaciółek czy wyzłoconych przyjaciół. Wasze dzieci stylizujecie na siebie. Na nieczułe matrony i zimnych skurwysynów. A wiecie co? Lubię drani. Miałam takiego kiedyś. Pokazał mi moją kobiecość. Był mężczyzną. Nie wiem kim jest teraz. Nie znamy się już. Jednak bardzo mu dziękuję. A zatem lubię drani. Ale drani. Nie chamów.


Chyba na dziś wystarczy ;) Bo jutro zaczynam nowy rozdział in maj byznes  lajf ;) 



szalona fota z fociej podróży do Eli ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz