- A gdzie Pani te ciastka kupiła?
- A na stacji Statoil kupiła.
Przypomina mi się ta reklama zawsze kiedy podjeżdżam na w/w
stację po ramkę zielonych dawidofów.
I tym razem nie było inaczej.
Z daleka widzę, że tankuje na jedynce stary znajomy. Posiwiał
jakoś. A taki był przystojny jak się poznaliśmy.
Brunet wieczorową porą. Mrużył oczy. A głos! Mój ulubiony.
Lekka chrypka. A jak szeptał do ucha!
-Pojedziesz ze mną do klientki? - zapytał kiedyś zwyczajnie słonecznego
poranka.
Pojechałam. To były czasy, kiedy A2 z Łodzi do Warszawy była utopią. Starą
Gierkówką podróże dłużyły się przyjemnie, jeśli towarzystwo było zacne. A było.
Zabrał wspólnika. Wesoło jak ta lala.
W Magdalence poważne spotkanie z wymuskaną Panią inwestor.
Zielona herbata w podrzędnej pizzeri. Pani inwestor nie wyglądała na jej tle
już tak urzekająco. Sama wybrała miejsce spotkania. Żenada. Jej najnowszy model
mercedesa nie wkomponował się w tło. Gryzł w oczy jak gaz łzawiący na pamiętnej
dyskotece, po której wróciłam do domu wyglądając niczym panda w negatywie.
W każdym razie przydałam się na tyle, żeby wynegocjować
dobre warunki umowy inwestycji we wspomnianej Magdalence.
No i się zaczęło. Oblewanie umowy już w samochodzie. Brunet
nie pił, bo prowadził. Ja ze wspólnikiem nie żałowałam sobie łyskacza.
Dojeżdżając do Łodzi byliśmy już dobrze zakręceni. Prawie jak domek ślimaka, a
już z pewnością jak rogi baranie. I te rogi zostały wtedy punktem kulminacyjnym
programu. Ale to już u mnie. Dziewczyny w studiu też były chętne. I do łyskacza
i do rogów.
Facetów było dwóch tylko przecież, a damskie grono
zdecydowanie większe. Męska część zatem była zadowolona. Można by rzec, że
seks, prochy i rock’n’roll.
-Cześć! – krzyknął zza dystrybutora.
-Witaj, kochany! – odpowiedziałam z uśmiechem.
-Co u ciebie? – zagaił – Masz chwilę, żeby pogadać?
- Pewnie. A wiesz, przypomniała mi się nasza podróż do
Magdalenki – uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Zarumienił się. Może przypomniały mu się moje stringi z
Koniakowa. Albo cycki Agi z Pabianic.
-A co Ty taki zawstydzony? Przecież od zawsze wiadomo, że
seks to zdrowie! – brnęłam.
-Dopóki żona się nie dowie – dopowiedział jego wspólnik
wysiadając z samochodu… ;)
Ale masz fantazje dziewczyno , ale we dwoje seks nie raz na żywo by był dobry
OdpowiedzUsuńFantazję hmm mam lekkie pióro ;)
Usuńze mna byś miała prawdziwie a nie fantazje :)
UsuńMam, nie narzekam ;)
UsuńAle w snach :)
UsuńCzytaj ze zrozumieniem ;)
UsuńRaczej ty :)
OdpowiedzUsuńTa polemika nie wyjdzie na dobre. Chociaż... kobietę lepiej oburzać niż nudzić ;)
OdpowiedzUsuń